Strona wykorzystuje ciasteczka (cookies). Dzięki cookies nasz serwis działa poprawnie. Polityka plików cookies.

Amazońskie rośliny lecznicze w profilaktyce

rosliny amazonskieTrudno w dzisiejszych czasach przecenić wagę problemu, jakim jest swoista epidemia chorób nowotworowych. W tym aspekcie szczególnej roli należy upatrywać we wszystkich działaniach prewencyjnych, gdyż wobec braku skuteczniejszych metod leczenia nowotworów – zgodnie ze wszystkimi symulacjami matematycznymi – tylko taka droga daje szansę ocalenia największej liczby istnień ludzkich.

Wczesna wykrywalność nowotworów, dążenia do minimalizowania ilości kancerogenów w naszym środowisku i ogólnie pojęta edukacja prozdrowotna społeczeństwa – to kierunki działań, na których powinni skupić się decydenci i cała służba zdrowia.

Uciekanie przed kancerogenami jest coraz trudniejsze, a życie w stresie genotoksycznym stało się normą i ceną, jaką przyszło nam płacić za rozwój cywilizacji. Znaczy to, że bez przerwy z różnych powodów dochodzi do uszkodzeń zapisu genetycznego komórek.

Obliczono, że u 20-latków każda komórka poddawana jest w ciągu jednego dnia 100 tysiącom uderzeń utleniających wolnych rodników, a 75-latek musi się obronić przed trzykrotnie większą ich liczbą.

Roślinne substancje przeciwnowotworowe potrafią „wymieść” wolne rodniki, mogą także zablokować wczesne etapy kancerogenezy – indukcję, inicjację i progresję rakowacenia.

Fitoterapia więc dosłownie na co dzień odgrywa u człowieka istotną rolę zdrowotną, broniąc go przed skutkami nieuchronnego narażenia na rozmaite kancerogeny.

Nic więc dziwnego, że ta dziedzina medycyny przeżywa swój wielki renesans.

Fitoterapia – wykorzystując naturalne zasoby bogatego świata roślin – towarzyszyła człowiekowi od tysiącleci. Dopiero lata trzydzieste XX wieku zepchnęły ją w cień, promując burzliwie rozwijający się przemysł leków syntetycznych. Tych kilkadziesiąt lat przewagi syntetyków nad naturą nie ochroniło ludzkości przed wieloma chorobami, nie dało odpowiedzi na wiele dręczących pytań. Wręcz przeciwnie – przyniosło nowe problemy związane z objawami ubocznymi stosowanych leków (częstokroć przewyższającymi korzyści terapeutyczne), pojawiającą się opornością wobec wielu bakterii, wirusów i grzybów, a także ogólnym osłabieniem układu immunologicznego pacjentów, wyrażającym się większą podatnością na wiele schorzeń.

W sytuacji pojawiających się wątpliwości w stosunku do leków syntetycznych, do łask wróciło ziołolecznictwo, czyli fitoterapia, podbudowane innymi dziedzinami nauki – fitochemią, biochemią – wyposażonymi w nowoczesną aparaturę badawczo-pomiarową.

Na nowo doceniamy znaczenie przekazywanych w medycynie ludowej przepisów wykorzystujących polskie wspaniałe zioła, takie choćby jak mięta, skrzyp czy pokrzywa. Zwracamy się też dalej, do bardziej egzotycznych roślin dalekowschodnich, afrykańskich czy południowoamerykańskich. Medycyna poszukuje rozwiązań swoich problemów w naturze, a ten powrót do korzeni jest możliwy dzięki rozwojowi nauki przełomu XX i XXI wieku. Obecnie dzięki nowoczesnym narzędziom badawczym potwierdziły się hipotezy o występowaniu w znanych od tysiącleci warzywach, owocach i ziołach naturalnych substancji roślinnych chroniących nas przed rakiem.

Jeszcze nie tak dawno nie znaliśmy roli tanin czy flawonoidów, dlatego te związki klasyfikowano jako tzw. antyodżywcze. Dopiero teraz nauka zaczęła doceniać ich rolę. Nie wszyscy jednak wykorzystują tę wiedzę w praktyce, bagatelizując rolę diety i fitoterapii w całym złożonym procesie terapeutycznym, jak i profilaktycznym. Musimy promować zasady zdrowego odżywiania przyjęte jako model „piramidy produktów żywnościowych”, a namawianie do spożywania zielonej herbaty, warzyw kapustnych, strączkowych, owoców leśnych i ryb powinno stanowić istotny element każdej kuracji. Nie można na leczenie pacjenta patrzeć fragmentarycznie jedynie przez pryzmat swojej specjalności, ale należy dążyć do wykorzystania wszelkich dostępnych metod, które służą zdrowiu. Docieramy tu do pojęcia medycyny holistycznej, ujmującej leczenie pacjenta jako całość oddziaływań na sferę zarówno ciała, jak i ducha.

Idea zapobiegania rakowi za pomocą ziół, leków pochodzenia roślinnego i odpowiedniej diety ma przypuszczalnie początek w medycynie ludowej. Świadome ich stosowanie przypada na lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte XX wieku, co wiąże się z początkiem rozwoju nowoczesnych badań naukowych nad działaniem farmakologicznym substancji roślinnych.

W 1976 roku Sporn w USA po raz pierwszy użył terminu chemioprewencja nowotworów, rozumiejąc pod tym pojęciem stosowanie nietoksycznych dla organizmu substancji żywieniowych oraz roślinnych specyfików farmakologicznych w celu zatrzymania lub regresji powstawania komórek przednowotworowych, zanim wykształci się zaawansowana postać raka.

W 1995 roku odbył się w Waszyngtonie pierwszy światowy kongres poświęcony tym zagadnieniom oraz powstało Międzynarodowe Towarzystwo Chemioprewencji Raka. Obecnie rozważa się potencjalne właściwości ponad 600 substancji pochodzenia roślinnego o różnej budowie chemicznej i kilkunastu potencjalnych mechanizmach oddziaływania. Do 1999 roku przeprowadzono wiele badań in vitro i in vivo, a także ponad 60 badań klinicznych podawania leków chemioprewencyjnych, z czego 15 uznano za badania definitywne.

Wiele badań jest obecnie kontynuowanych, w tym badania nad roślinami andyjskimi i amazońskimi z terenu Peru i innych państw Ameryki Południowej. Substancje chemioprewencyjne chronią przed mutagenami, kancerogenami i rakiem, nie wywołując ubocznych skutków zdrowotnych.

Do substancji tak działających można zaliczyć niektóre składniki vilcacory (Uncaria tomentosa) – liany peruwiańskiej –są to przede wszystkim polifenole – takie jak flawonoidy, procyjanidy, a także taniny katechinowe oraz kwas ursolowy, kwas oleanolowy oraz glikozydy, które także wykazują efekt przeciwzapalny.

Duże nadzieje wiąże się z działaniem przeciwnowotworowym alkaloidów vilcacory – indolowych i oksoindolowych, które są obecnie poddawane badaniom w wielu placówkach naukowych Europy i obu Ameryk.

Europejski pionier badań nad vilcacorą – Arturo Brell – rozpoczął swoje prace w latach trzydziestych ubiegłego stulecia zafascynowany brakiem zachorowań na nowotwory wśród Indian, którzy od wieków byli narażeni na rakotwórcze substancje smoliste zawarte w dymie ognisk. Zwrócił uwagę na zwyczaj codziennego wypijania wywarów z tajemniczej liany, o której cudownych właściwościach dowiedział się od tubylców. Niestety na dogłębne badania nie starczało nigdy pieniędzy i dopiero przed kilkunastu laty podjęto je na szerszą skalę w różnych krajach – m.in. w Austrii, Niemczech, Rosji, we Włoszech, a także w Peru – ojczyźnie vilcacory – do czego przyczynił się nasz rodak ojciec Edmund Szeliga.

Naukowcy włoscy z uniwersytetu w Salerno, prowadząc badania na zwierzętach, potwierdzili antymutagenny efekt vilcacory.

Bardzo interesująca jest praca badaczy z Ukrainy, którzy stosują vilcacorę na terenach objętych wybuchem elektrowni w Czarnobylu w celu złagodzenia skutków zdrowotnych tej nuklearnej katastrofy.

Prace naukowe nad vilcacorą w Rosyjskim Krajowym Centrum Onkologii w Moskwie trwają już od wielu lat i przeszły w ostatnią fazę badań klinicznych. Trzeba zdawać sobie sprawę, że są to badania wieloletnie, często – niestety – objęte tajemnicą patentową, a na ich ostateczne wyniki trzeba długo czekać. Już dziś jednak można wysnuć z nich wiele interesujących wniosków.

Spożywanie przez 15 dni ekstraktu z vilcacory przez palących papierosy powoduje znaczny spadek aktywności mutagennej moczu.

Wyciągi z vilcacory wykazują właściwości ochronne w stosunku do bakterii poddawanych sztucznemu wywoływaniu mutacji przez promieniowanie ultrafioletowe.

Włoscy uczeni zwrócili uwagę, iż zastosowanie ekstraktu z vilcacory jest skuteczniejsze niż poszczególnych, wyizolowanych jej składników.

Fitoterapia tradycyjna, wykorzystująca efekt farmakologiczny rośliny jako całości, wydaje się mieć przewagę nad fitoterapią zwaną nowoczesną, która dąży do izolowania poszczególnych składników i w takiej formie wykorzystywania ich w medycynie.

Wykazano, że występuje tu zjawisko synergizmu jednych składników wobec drugich i dlatego ekstrakt z całej rośliny działa najsilniej.

Niestety, badanie rośliny jako zespołu wielu komponentów nastręcza uczonym ogromnych trudności, czyniąc takie badania prawie niewykonalnymi. W naturalnym materiale nie jest możliwa standaryzacja poszczególnych elementów, dlatego badanie pojedynczych wyizolowanych składników jest znacznie prostsze i realne. Nie jest to jednak najkorzystniejszy sposób na wykorzystanie leczniczych właściwości roślin.

Flawonoidy, których zawartość w vilcacorze jest stosunkowo duża, wykorzystywano już bardzo dawno do leczenia wielu chorób, a także – o czym nie wiedziano – zapobiegania im. Ogólnie mówiąc, wykazują one działanie antymutagenne, przeciwzapalne, przeciwutleniające, a w stosunku do lipidów osłaniające przed peroksydacją.

Profilaktyczne działanie vilcacory wynika z silnego efektu antyoksydacyjnego jej składników, ochronnego działania wobec witaminy C, umiejętności wiązania toksycznych pierwiastków, takich jak miedź i ołów i wydalania ich z organizmu oraz polega na wspomaganiu funkcji układu odpornościowego. Właśnie to korygowanie przez alkaloidy vilcacory – a szczególnie przez najważniejszą izopteropodynę – systemu immunologicznego człowieka jest przedmiotem wnikliwych studiów i obserwacji.

Badania nad vilcacorą trwają, ale już dziś wiemy o niej wiele. Warto nadmienić, że w maju 1994 roku w Genewie obyła się pod auspicjami WHO I Międzynarodowa Konferencja poświęcona tej roślinie, kiedy to uznano Uncarię tomentosa za cenną roślinę leczniczą.

Vilcacora stała się niejako synonimem medycyny andyjskiej, a trzeba wiedzieć, że na bogaty świat flory południowoamerykańskiej składa się aż 80 tysięcy gatunków roślin, spośród których już u kilkuset wykazano działanie lecznicze. Warto wspomnieć o trzech roślinach składających się na kurację oczyszczającą, niezmiernie istotną w profilaktyce, dzięki której zostają usuwane z organizmu zbędne złogi i toksyny – są to: manayupa, flor de arena i hercampuri.

Manayupa, niewielka roślina rosnąca na stokach Andów, posiada cenne właściwości oczyszczające, wzmaga diurezę, a jej składnik z grupy flawonoli – kwercetyna – ma właściwości antyoksydacyjne, antyagregacyjne oraz hipoglikemizujące. Jej inne składniki – fitosteroidy i kwasy organiczne – wykazują działanie przeciwzapalne i przeciwalergiczne.

Flor de arena również działa diuretycznie, uspokajająco na system nerwowy oraz eliminuje nadmiar kwasu moczowego obecnego we krwi z powodu nadmiernego spożywania białka zwierzęcego.

Hercampuri – roślina rosnąca wysoko w Andach w klimacie chłodnym – dzięki zawartości magniferyny działa antyoksydacyjnie, a także hepatoprotekcyjnie. Obecność w niej sekoirydoidów wywołuje efekt żółciopędny i żółciotwórczy oraz ogólnie usprawnia funkcję układu pokarmowego i poprawia łaknienie. Można wymieniać wiele innych ciekawych roślin leczniczych pochodzących z terenu Peru – choćby Croton (uzyskuje się z niego preparat sangre de drago), tahuari czy chuchuhuasi, które są ogromnymi, kilkunastometrowymi drzewami rosnącymi w dżungli amazońskiej – a ich działanie lecznicze i profilaktyczne znane jest od wieków. Omawiając je, trzeba sobie zdać sprawę, jak bardzo polskie określenie fitoterapii – „ziołolecznictwo” – jest nieadekwatne w stosunku do wybujałej fitoterapii peruwiańskiej.

Patrzymy z nadzieją na te rośliny andyjskie i amazońskie, które być może staną się ratunkiem w przypadku wielu nieuleczalnych chorób, a także dzięki chemioprewencji ograniczą ilość nowych zachorowań.

Najnowsze postulaty WHO głoszą, że postępu medycyny należy upatrywać właśnie w fitoterapii.

 

Poniżej przedstawiamy krótkie opisy niektórych substancji roślinnych oferowanych przez AZ Medica i Andean Medicine Centre:

 

vilcacoraVilcacora (Uncaria tomentosa) jest wielkim, drzewiastym pnączem, osiągającym wysokość ponad 30 metrów. Rośnie powoli i dojrzałość osiąga mniej więcej po 20 latach. W języku keczua vilcacora znaczy koci pazur, ponieważ jej kolce, przy pomocy których oplata potężne drzewa, przypominają pazurki kota. Istnieje ok. 60 gatunków tego pnącza. Dwie lecznicze odmiany dobrze znane nauce to Uncaria tomentosa, czyli vilcacora, i Uncaria guianensis.

Pierwsza rośnie na zboczach gór, przeważnie na poziomie 800–2400 m; druga jest gatunkiem nizinnym i występuje w dorzeczu Amazonki.

Uncarię tomentosa od Uncarii guianensis odróżnia się po barwie kory pnącza. Białoszara, z terenów chłodnych i suchych to Uncaria tomentosa; czerwona, preferująca ciepły i wilgotny klimat to Uncaria guianensis. Na obszarach przejściowych między chłodnym a ciepłym klimatem rośnie Uncaria rhynchophylla, żółtobrązowa. Indianie również wykorzystują ją w celach leczniczych.

Na pierwszy rzut oka gatunki pnącza obu podstawowych odmian niewiele różnią się od siebie. Jednak kolce Uncarii guianensis wyginają się do środka, a Uncarii tomentosa stoją na sztorc. Inną cechą różniącą te gatunki jest budowa liści. Liście Uncarii guianensis są węższe i bardziej błyszczące niż liście Uncarii tomentosa, które z czasem stają się matowe. Botanicy odróżniali gatunki, licząc boczne żyłki na liściach. Uncaria tomentosa ma od 8 do 10 par poprzecznych żyłek, natomiast Uncaria guianensis od 6 do 7 naprzemianległych par. Oba gatunki kwitną: Uncaria guianensis ma czerwonopomarańczowe kwiaty, Uncaria tomentosa – żółtawobiałe. Kwiatostany tworzą na szczycie pnącza u obu odmian kuliste pęki.

Uncarię tomentosa od Uncarii guianensis można też odróżnić, porównując nasiona tych roślin. Uncarii tomentosa są mikroskopijne, mają od 1,5 do 2,5 mm długości i niespełna 1 mm szerokości; guianensis odpowiednio 4–8 mm długości i 1– 2 mm szerokości. Zasięg terytorialny obu gatunków jest olbrzymi. Botanicy zlokalizowali pnącze poza Peru również w Kolumbii, Ekwadorze, Gujanie, Trynidadzie, Wenezueli, Surinamie, a także w Ameryce Środkowej – w Gwatemali, Kostaryce i Panamie. Jednak vilcacora spoza obszarów andyjsko-amazońskich nie wykazuje już takich samych właściwości leczniczych.

Wieloletnie badania tych największych lian świata wykazały, że Uncaria tomentosa posiada znacznie większe właściwości pobudzające system immunologiczny niż jej siostrzana odmiana guianensis. Zawarte w Uncarii tomentosa pentacykliczne alkaloidy oksoindolowe pod wpływem odpowiedniej stymulacji – jak stwierdzono – powodują, że monocyty i granulocyty przejmują funkcje makrofagów. Są to komórki posiadające zdolność do pochłaniania innych komórek. Należą do najważniejszych komórek obronnych układu odpornościowego. W starciu z obcymi organizmami stanowią pierwszą linię ataku. Wędrują strumieniami krwi do zagrożonych miejsc, gdzie zwalczają obce, zwyrodniałe komórki. Uncaria tomentosa zawiera też taniny katechinowe. Badania wykazały, że potrafią one zapobiegać powstawaniu raka, dzięki działaniu przeciwutleniającemu, które chroni komórki organizmu przed procesami rozkładu i uszkodzeniami spowodowanymi przez wolne rodniki. Uważa się, że spożywanie tych przeciwutleniaczy uodparnia zdrowe komórki. Biochemicy twierdzą, że aby uaktywnić najwięcej tanin katechinowych, należy sproszkować korę przed zagotowaniem. Równie ważna jest długość gotowania. Jeśli odwar przyrządzany jest w temperaturze 100 st. C, najwyższy poziom stężenia tanin uzyskuje się po 30-minutowym gotowaniu. Zaletą tak przygotowywanego odwaru jest zwiększenie przyswajania wszystkich jej aktywnych składników.Jedną z odmian taniny katechinowej, odkrytą w suszonej korze Uncarii tomentosa, jest epikatechina. Ten typ katechiny z vilcacory wykazał o wiele mocniejsze działanie od witaminy E. Istnieją dowody wskazujące na to, że epikatechina chroni małe naczynia krwionośne w mózgu przed uszkodzeniem, spowodowanym przez wolnorodnikowe elektrony. Wiadomo również, że taniny katechinowe chronią witaminę C przed utlenieniem. Poza tym, badacze twierdzą, że tworzą z czerwonymi krwinkami kompleksy przyczyniające się do uaktywniania się systemu immunologicznego.Odkrycie aktywności immunostymulacyjnej zawartych w Uncarii tomentosa alkaloidów typu oksoindolowego doprowadziło do szybkiego doskonalenia preparatów uzyskiwanych z tej rośliny. Badacze stwierdzili obecność pewnych typów i struktur alkaloidów oksoindolowych istotnych dla optymalnego działania preparatów. W rezultacie powstał szereg patentowanych leków z vilcacory i kosmetyków wytwarzanych na jej bazie, takich jak: maści, kremy i spraye. Zarówno leki, jak i kosmetyki mają ujednoliconą zawartość alkaloidów, częściej pięciopierścieniowych niż czteropierścieniowych. Pięciopierścieniowymi alkaloidami zawartymi w vilcacorze są: izopteropodyna, pteropodyna, speciofilina, mitrafilina, izomitrafilina oraz unkaryna F. Czteropierścieniowe to rynkofilina i izorynkofilina.Standardowe wyciągi z korzenia stosowane przez europejskich klinicystów zawierają od 1,3 do 1,75 proc. alkaloidów oksoindolowych. Istnieją jednak przeciwwskazania, o których już była mowa na łamach „Vilcacora. Żyj długo”.

 

hercampuriHercampuri (Gentianella alborosea) - kapsułki

Hercampuri o nazwach łacińskich Gentianella nitida (Griesbach) lub Gentianella alborosea (Gilg.) Fabris z rodziny Gentianaceae rośnie samotnie lub w niewielkich skupieniach głównie w peruwiańskich Andach, w miejscach o klimacie chłodnym, na trudno dostępnych pustkowiach o charakterystycznych, surowych warunkach klimatycznych, na wysokościach 3500–4300 m n.p.m. Surowiec leczniczy stanowi nadziemna zielna część rośliny powszechnie znana jako Tea Amargo lub Tea de Chavin.

Ziele to w oparciu o wielowiekowe doświadczenie i stosowanie przez mieszkańców Ameryki Południowej uważa się za środek o właściwościach remineralizujących, poprawiających łaknienie i usprawniających proces detoksykacji.

Opis botaniczny

Jest to trwała, niewielka, 3–15 cm, roślina o krótkiej, nieco skręconej, ciemnobrązowej łodydze rozgałęziającej się dychotomicznie. Liście ma nieduże, proste, żółtawozielone do ciemnozielonych, pojedyncze, naprzeciwległe, kształtu równowąskiego lub lancetowatego. Kwiaty są małe, wielkości 1–1,5 cm, rozdzielnopłciowe, zebrane w kwiatostany szczytowe. Kielich kwiatowy jest rurkowaty, koloru zielonego, pięciodzielny, z działkami kielicha częściowo przykrywającymi płatki korony. Owoce zawierają dużą ilość brązowych lub czarnych nasion.

Skład chemiczny

Głównymi składnikami hercampuri są terpenoidy, a w tym monoterpeny pentanowe – sekoirydoidy (sekologanozyd, amarosweryna, amarogentyna) i seskwiterpenoidy (nitydazyna, nitiol). Poza tym flawonoidy, w tym: glikozydy flawonowe oraz ksantonowe (izoorientyna, magniferyna, 8-O-glukozyd demetylobellidifoliny, 1-O-glukozyd norswertianiny, 1-O-primwerozyd swertianiny, 8-O-glukozyd swertianiny), ksantony (norswertianina, demetylobellidifolina, swertianina), sterole (cholesterol, ergosterol), ksantyny, saponiny, węglowodory, taniny, żywice, olejki lotne, kwas gencjanowy i składniki mineralne (sole A1, Ca, K, Na, Mg, Cl).

Właściwości detoksykacyjne

Roślina znana była i wykorzystywana w celach profilaktycznych w czasach imperium Inków. Dopiero jednak w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku odnotowujemy zainteresowanie naukowe surowcem. Najpierw dotyczyło ono składu chemicznego ziela, a później badań biologicznych.

Wiele surowców europejskich zawierających podobny skład chemiczny (glikozydy gorzkie, sekoirydoidy, związki terpenowe i flawonoidowe), jak Gentianella nitida wpływa korzystnie na procesy trawienne i poza pobudzeniem łaknienia wykazuje właściwości detoksykacyjne (oczyszczające).

Z powodu wzrastającej ilości substancji toksycznych w naszym otoczeniu i nadmiaru resztek pokarmowych w organizmie detoksykacja staje się coraz ważniejsza dla zachowania zdrowia. Stanowi podstawę działań profilaktycznych i wstęp do terapii w różnych schorzeniach – zwłaszcza przy chorobach przemiany materii, alergiach, chorobach gośćcowych i otyłości.

Ziołowa detoksykacja jest szczególnie wskazana, gdy chcemy przyspieszyć proces oczyszczania i sprzyjać specyficznemu odtruwaniu poszczególnych organów (narządów).

Hercampuri działa przede wszystkim odtruwająco, pomaga pozbyć się złogów i trucizn z organizmu. W pierwszej kolejności regeneruje kosmki jelitowe, odpowiedzialne za właściwe przyswajanie i absorpcję składników odżywczych, a następnie dostarcza organizmowi niezbędne minerały, wyrównując braki i niedobory. W efekcie poprawia system przemiany materii, który w sposób samoregulujący przyspiesza oczyszczanie i odtruwanie organizmu.

{ads1}

macaMaca (Lepidium meyenii)

Dostarcza organizmowi naturalnych aminokwasów, fitohormonów, witamin i minerałów, zalecana jest osobom prowadzącym aktywny tryb życia, wymagający intensywnego wysiłku umysłowego i fizycznego. Od wieków jest stosowana przez Indian peruwiańskich jako środek wzmacniający, a dzięki cennym właściwościom odżywczym znajduje zastosowanie także w stanach osłabienia organizmu, wycieńczenia i niedożywienia, w czasie rekonwalescencji oraz w okresie wzrostu. Roślina jest źródłem białka, które między innymi wzmacnia wytrzymałość mięśni szkieletowych..

 

sangre de dragoSangre de drago (Croton draconides)

Sangre de drago to drzewo o wysokości od 10 do 20 m o gładkiej, czerwonawoszarawej korze z białymi plamkami, co nadaje jej marmurkowy wygląd. Po jej nacięciu wypływa żywica (sok mleczny) o ciemnoczerwonym zabarwieniu. Żywicę uzyskuje się zwykle wcześnie rano, kiedy nie ma jeszcze silnych promieni słonecznych, które mogą utrudniać jej wypływ. Ma ona kwaśny, cierpki i ściągający smak. Jest bezwonna. W celu zakonserwowania miesza się ją z etanolem. Liście sangre de drago są duże, sercowate, 12–30 cm długości, jasnozielone. Roślina tworzy kwiatostan szczytowy w postaci luźnych, podłużnych gron. Kwiaty są zielonkawobiałe lub bursztynowe. Zarówno męskie, jak i żeńskie mają wydłużony, pięciodziałkowy kielich pokryty włoskami. Owoc jest niewielki, kulisty, koloru czerwonawego, pokryty włoskami, pękający. Nasiona gładkie, miękkie, z oleistym bielmem, swym kształtem przypominają smoka. Zarówno wygląd nasion, jak i barwa żywicy mają swoje odzwierciedlenie w nazwie rośliny.

Roślina rośnie w Andach na stokach wąwozów, w lasach tropikalnych górnego zlewiska Amazonki, na pograniczu roślinności pierwotnej i wtórnej, na ruinach, w obejściach gospodarstw, głównie w Peru, Brazylii, Ekwadorze, Meksyku i Dominikanie na wysokości od 300 do 2080 m n.p.m. Tworzy czasem niewielkie lasy. Wykorzystywany surowiec stanowi kora, liście, gałązki oraz – najczęściej – sok mleczny (żywica), który bardzo często stosowany jest w medycynie ludowej Ameryki Południowej. Główne składniki tego surowca to flawolany (gallokatechina, katechina, epikatechina, epigallokatechina), proantocyjanidyny, głównie katechinowe, epikatechinowe, gallokatechinowe i galloepikatechinowe, alkaloid taspina, betanina, proantocyjanidyny oligomeryczne, solutarydyna, a-kalakoryna, olejek eteryczny (α- i β-pinen, α- i β-tujon, β-kariofilen, borneol, kalamol, kamfen, eugenol, D-limonen, eugenol, γ-terpinen, γ-terpinol, mircen, p-cymen), poza tym dihydrobenzafuranowe lignany, fenole i ich pochodne, steroidy, nienasycone kwasy tłuszczowe, diterpenoidy, alkohol linalolowy, metylotymol, taniny, kwas benzoesowy, liczne pigmenty i wanilina.

Sok mleczny wykazuje silne działanie ściągające, a tym samym ma zastosowanie przeciw biegunkom. Właściwości przeciwbakteryjne fenoli i diterpenów zawartych w żywicy wykorzystuje się w leczeniu anginy, gruźlicy, grypy, a przeciwzapalne pomocniczo w reumatyzmie. Jest pomocny w leczeniu wrzodów żołądka i dwunastnicy, a także stanów zapalnych gardła i krtani. Istnieją informacje wskazujące na zastosowanie tej rośliny w terapii febry, malarii i rzeżączki oraz przy zwalczaniu anemii i białaczki, a także w cukrzycy. Surowiec ten ma istotne znaczenie w profilaktyce miażdżycy i ze względu na obecność oligomerów proantocyjanidynowych działa hipotensyjnie. Wyniki niektórych badań wskazują na możliwość zastosowania tego surowca w zwalczaniu chorób wirusowych (proantocyjanidyny), m.in. opryszczki, wirusowego zapalenia dróg oddechowych oraz układu pokarmowego. Wymienione powyżej właściwości lecznicze tej rośliny już od 1959 roku były przedmiotem badań naukowych.

Preparat stosowany zewnętrznie na skórę ułatwia gojenie się ran (taspina, lignany), nadżerek i owrzodzeń, łagodzi przebieg dermatoz (zwłaszcza grzybicy skóry), działa ochronnie na żylaki (nierozcieńczona żywica szybko zestala się na zranionych miejscach formując rodzaj powłoki ochronnej, jak sztuczna skóra). Stymuluje proliferację komórek cebulek włosowych i odnowę włosów (dimery epikatechiny). Miejscowo preparaty z sangre de drago stosuje się też przy ekstrakcji zębów, w przypadku krwawiących hemoroidów, po porodzie i w bólach miesiączkowych – w celach hemostatycznych oraz łagodzących wysięki towarzyszące stanom zapalnym.

 

Tahuari (Tabebuia ochracea)

To drzewo, którego macierzystym siedliskiem jest Ameryka Południowa. Jest ono znane także pod nazwami zwyczajowymi lapacho i pau de arco.

Zawiera szereg substancji aktywnych, dzięki którym wykazuje własności immunostymulujące, pomaga w utrzymaniu zdrowych ścian naczyń krwionośnych oraz działa przeciwutleniająco.

Płynny wyciąg Tahuari pobudza układ immunologiczny. Jest zalecany osobom z obniżoną odpornością organizmu, zwłaszcza jeśli jest to związane z procesem starzenia.

 

copaibaCopaiba - (Copaifera officinalis (Herz.) Dwyer)

jest silnie rozgałęzionym drzewem, osiągającym wysokość 15–30 metrów. Rośnie w tropikalnych rejonach Ameryki Południowej. Łącznie istnieje ok. 35 odmian tego gatunku, ale tylko wymienione trzy znajdują zastosowanie w medycynie. Najczęściej wykorzystuje się oleożywicę, błędnie nazywaną balsamem lub olejem. Zbiera się ją, nacinając lub drążąc otwory w pniu drzewa – to metoda podobna do sposobu zbierania syropu klonowego. Jedno drzewo może „wyprodukować” do 40 litrów oleożywicy rocznie, co sprawia iż copaiba jest odnawialnym źródłem surowca leczniczego, dzięki czemu ekosystem pozostaje nienaruszony. Przynajmniej gdy chodzi o ten gatunek. Oleożywica może mieć różny kolor – od bladożółtego po złotobrązowy.

Jako lek stosuje się oleożywicę zewnętrznie na rany, by zatamować krwawienia, na podrażnienia skóry i zmiany łuszczycowe, na różnego rodzaju bóle i przeciw ukąszeniom przez owady. Brazylijscy curanderos stosują copaibę jako silny środek antyseptyczny i wykrztuśny (przy schorzeniach górnych dróg oddechowych) i jako środek przeciwzapalny przy schorzeniach dróg moczowych. Ponadto sprzedawana w aptekach i sklepach zielarskich copaiba zalecana jest w przypadku rozmaitych wewnętrznych stanów zapalnych oraz przeciw wrzodom żołądka i nowotworom. Nadaje się także do płukania gardła przy infekcjach górnych dróg oddechowych. Z kolei w Peru kilka kropli oleożywicy dodaje się do łyżki miodu, otrzymując w ten sposób naturalny lek na gardło.

Najwcześniejsze wzmianki na temat copaiby w piśmiennictwie europejskim pochodzą z pierwszej połowy XVII wieku. Copaibę zwano wówczas Balsamem Jezuitów i stosowano zewnętrznie na hemoroidy i doustnie przeciw bronchitowi i chronicznym biegunkom. Natomiast w USA copaiba figurowała w Farmakopei już w 1820 roku. Zresztą zainteresowanie copaibą w USA nadal jest spore, choć dziś powszechnie używa się jej jako składnika zapachowego do produkcji perfum, mydeł czy kremów, ale nie z powodu uroczego zapachu, lecz z racji udokumentowanych właściwości przeciwbakteryjnych, przeciwzapalnych i kojących. Według amerykańskiej Encyklopedii Powszechnych Składników Naturalnych copaiba posiada właściwości diuretyczne, antybakteryjne, dezynfekujące, przeciwzapalne, stymulujące i wykrztuśne.

Bogactwo związków

Około 15 proc. całego składu oleożywicy stanowią olejki eteryczne. Pozostałe substancje to żywice i kwasy. Aktywne działanie biologiczne przypisuje się w copaibie przede wszystkim grupie substancji zwanych seskwiterpenami, jak również diterpenom. Niektóre z tych substancji, jak np. kwas kopainowy, parakopainowy czy kopainoferolowy występują jedynie w copaibie, która jest największym znanym na świecie źródłem kariofilenu. Kariofilen to silny związek o znaczącym działaniu przeciwzapalnym.

Co na to naukowcy

Weryfikując tradycyjne zastosowania copaiby w medycynie ludowej stwierdzono, że jej silne działanie przeciwzapalne wiąże się z seskwiterpenami. Trzeba jednak dodać, że zawartość seskwiterpenów w oleożywicy może się różnić nie tylko w zależności od gatunku drzewa, lecz również w drzewach tego samego gatunku. Z drugiej jednak strony pamiętać trzeba, że seskwiterpeny mogą stanowić od 30 do nawet 90 proc. całego składu chemicznego rośliny.

Spośród seskwiterpenów najbardziej znanym i najdokładniej zbadanym jest kariofilen – związek o silnych właściwościach przeciwbólowych, przeciwzapalnych i przeciwgrzybiczych, a dodatkowo jeszcze działający gastroprotekcyjnie, co wykazały badania na zwierzętach. Te ostatnie, z 1996 roku, pozwalają zweryfikować kolejne tradycyjne zastosowanie copaiby – jako naturalnego leku przeciw wrzodom żołądka. Podczas tychże badań okazało się, że kariofilen działa przeciwzapalnie (nie powodując żadnych uszkodzeń śluzówki) przy perforacji żołądka, a dodatkowo hamuje rozwój uszkodzeń żołądka spowodowanych miejscowym działaniem rozmaitych substancji chemicznych. W dwa lata później brazylijscy uczeni dowiedli, że odpowiednia dawka copaiby podawana regularnie szczurom zapewnia im ochronę przed schorzeniami przewodu pokarmowego wywołanymi przez stres i leki chemiczne. Potwierdziło się także działanie przeciwwrzodowe oleożywicy i jej właściwości antyseptyczne. Zwłaszcza lecznicze działanie w przypadkach infekcji górnych dróg oddechowych i dróg moczowych. Składniki copaiby okazują się więc silnymi środkami bakteriobójczymi.

W ostatnich latach badania copaiby koncentrują się na jej właściwościach przeciwrakowych.

Zastosowanie

Tam, gdzie tradycyjnie stosuje się copaibę dla celów leczniczych, zawsze podaje się małe dawki. W zbyt dużych dawkach oleożywica powodować może wymioty, gorączkę, a nawet wykwity na skórze.

Zewnętrznie oleożywicę stosuje się przy schorzeniach skórnych. Najskuteczniej oddziałuje zmieszana z gliceryną lub olejkiem z pestek winogron. Stosuje się ją także jako olejek do masażu obolałych mięśni i stawów. Jedynie w przypadku grzybicy paznokci i raka skóry stosuje się copaibę nie zmieszaną.

Na całym świecie fitoterapeuci dopiero zaczynają odkrywać tę oleożywicę, choć przy rosnącej popularności fitoterapii andyjskiej i amazońskiej z pewnością już niebawem stanie się powszechnie stosowana. Wiadomo bowiem, że używana rozważnie, w niedużych dawkach, jest znakomitym naturalnym lekiem na wrzody żołądka, wszelkiego rodzaju stany zapalne, a w niedalekiej przyszłości może znaleźć szersze zastosowanie także w przypadkach nowotworów. Na razie wszystko jest w rękach naukowców.

Copaiba jest rośliną dobrze znaną i cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem badaczy. W USA istnieje z górą 60 patentów, w których wymienia się składniki tej rośliny. Większość z nich dotyczy jednak kosmetycznych właściwości copaiby. Oczekuje się, że wkrótce opatentowana będzie któraś z zawartych w niej substancji czynnych.

 

Ubos ( Spondias mombin L.)

Jest kosmopolitycznym drzewem pochodzącym z Amazonii peruwiańskiej, którego wysokość dochodzi do 40 metrów, a średnica pnia do 2 metrów. Ma obszerną, bogato ulistnioną koronę i grubą korę o barwie ciemnoceglastej. Od wewnątrz kora ma kolor kremowy do jasnoróżowego, a na powietrzu utlenia się i zmienia zabarwienie na czerwonawe. Po przecięciu wydziela przejrzystą żywicę.

Owoce Ubos z gładką żółtopomarańczową skórką ze względu na dużą zawartość żelaza i witamin A i C stosowane są powszechnie w kuchni, gdzie suszy się je, sporządza z nich napoje, galaretki, syropy i inne przetwory. W celach leczniczych z korzeni, kory oraz liści sporządza się wywary lub napary.

 

zarzaparillaZarzaparilla ( Smylax sp.)

Zarzaparilla to pnącze osiągające długość do 50 metrów. Jej kwiaty są nieduże, a owoce koloru czarnego, niebieskiego lub czerwonego, stanowią przysmak ptactwa. Łacińska jej nazwa brzmi Smilax officinalis, a zauważyć wypada, że cały rodzaj Smilax należy do gatunku liliowatych. Łodygi roślin z rodzaju Smilax często pokrywają kolce. Ale z punktu widzenia medycyny tradycyjnej najważniejszą jej częścią pozostaje korzeń. Osiąga on długość do 8 stóp, nie ma zapachu ani smaku. Poza medycyną zarzaparillę wykorzystuje się w przemyśle browarniczym do produkcji piwa korzennego (o nazwie sarsaparilla) ze względu na jej właściwości pieniące.

Od wieków zarzaparilla stosowana jest przez uzdrawiaczy w Ameryce Południowej przeciwko impotencji, reumatyzmowi, dolegliwościom skórnym i jako tonik wzmacniający. Niektóre plemiona z Amazonii stosują ją przeciw bólom głowy i stawów, a nawet przy przeziębieniach. Zarzaparilla została szybko zauważona przez konkwistadorów i dzięki temu znana jest w Europie już od XVI wieku. Europejczycy po raz pierwszy wykorzystali zarzaparillę jako lek skuteczny na syfilis i stosowali ją też w reumatyzmie już w 1536 roku. Od tamtego czasu na całym świecie posługiwano się nią, zwłaszcza w leczeniu chorób przenoszonych drogą płciową. Roślina zawsze cieszyła się opinią dobrego „oczyszczacza” krwi, toteż już w 1820 roku została opisana w farmakopei amerykańskiej. Ale na całym świecie stosuje się ją także w przypadkach gośćca, artretyzmu, gorączki, kaszlu, nadciśnienia, problemów trawiennych, łuszczycy, chorób skórnych i raka, a ostatnio nawet bada się ją pod kątem leczenia choroby Alzheimera.

W 1812 roku podczas operacji wojskowych w Portugalii angielski inspektor zdrowotny zauważył, że żołnierze portugalscy chorzy na syfilis szybciej dochodzą do zdrowia po zarzaparilli niż Anglicy, którzy leczeni byli w owym czasie rtęcią.

Skład rośliny

Zarzaparilla zawiera bardzo dużą ilość steroli. To właśnie fitosterydom i saponinom przypisuje się główne działanie lecznicze tej rośliny. Saponiny mają ułatwiać absorpcję innych leków i preparatów ziołowych, co doskonale tłumaczy dość powszechne na świecie stosowanie zarzaparilli. Inny składnik zarzaparilli – fitosterydy prawdopodobnie wykorzystywane są przez organizm ludzki do produkcji hormonów, takich jak np. estrogen czy testosteron. Naukowo nigdy nie badano takich właściwości fitosterydów w ludzkim organizmie. Niemniej związki te wciąż pozostają w sferze zainteresowań naukowców.

Zawarte w zarzaparilli flawonoidy mają właściwości modulujące system odpornościowy organizmu. Znany jest też patent amerykański z roku 2001, dotyczący zdolności steroli zawartych w zarzaparilli do leczenia starczej demencji i choroby Alzheimera. Odnosząc się do badań przeprowadzonych na zwierzętach, autorzy patentu twierdzą, iż smilagenina (jedna z substancji zawartych w zarzaparilli) powoduje przywrócenie pamięci i zdolności do uczenia się i zapamiętywania. Badania te nie zostały jeszcze opublikowane w żadnym piśmie fachowym z listy filadelfijskiej. Znane jedynie z opisu zawartego we wniosku patentowym nie powinny być stosowane przez medycynę przed dowodzącą takich właściwości naukową dysertacją.

W innym patencie amerykańskim opisany jest lek ziołowy skomponowany na bazie zarzaparilli, który skutecznie ma likwidować bóle związane z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Formuła remedium składa się z następujących ziół: Alpinia galanga, Smilax, Tinospora cordifolia, Tribulus terrestres, Withania somnifera i Zingiber officinale. W tym przypadku przeprowadzono oczywiście badania. Wszyscy uczestniczący w nich pacjenci po ośmiu tygodniach zauważyli, że chroniczny ból związany z chorobą zmniejszył się, a jednocześnie wzrosła elastyczność stawów. Zaś testy krwi przeprowadzone u pacjentów uczestniczących w badaniach wykazały znaczne obniżenie obecności prozapalnych cytokin. Zauważono także, że poprawiła się odporność pacjentów na choroby infekcyjne. Opisany preparat wydaje się także rokować pewne nadzieje na skuteczność leczenia takich chorób jak choroba Leśniowskiego-Crohna czy zapalenia jelit, ale to wymaga dalszych studiów.

Badania kliniczne

Popularność i renoma zarzaparilli, jak również jej dość powszechne stosowanie sprawiły, iż już w latach 40. XX w. zaczęto baczniej przyglądać się tej roślinie. Pierwsze badania miały na celu potwierdzenie skuteczności zarzaparilli w leczeniu chorób skóry, takich jak łuszczyca, egzema czy trądzik. I w 1942 roku ukazała się pierwsza praca potwierdzająca nadzwyczajną skuteczność zarzaparilli w leczeniu łuszczycy. Chorzy na łuszczycę mają według naukowców wysoki poziom endotoksyn we krwi. Endotoksyny to substancje zawarte wewnątrz bakterii, które wydostają się do otoczenia – np. surowicy krwi – po śmierci komórki bakteryjnej! A sarsaponina, jedna z substancji zawartych w zarzaparilli, wiąże owe endotoksyny i skutecznie usuwa z krwiobiegu, łagodząc tym samym objawy łuszczycy. Zarzaparilla stosowana była również od wieków w przypadku trądu, a jej skuteczność w tej chorobie potwierdziły badania kliniczne z roku 1959. Wysoki poziom endotoksyn wiąże się także z egzemą i artretyzmem, więc spodziewać się można, że badania kliniczne wykażą skuteczność zarzaparilli i w tych schorzeniach.

W 2001 złożono wniosek patentowy w USA w oparciu o badania kliniczne przeprowadzone z pacjentami chorymi na łuszczycę i choroby dróg oddechowych. Zarzaparilla okazała się skuteczna już w dawkach 3–6 gramów dziennie. Stwierdzono nawet, że w niektórych przypadkach jeszcze w dwa miesiące po zakończeniu leczenia wykwity na skórze nie nawracały i co istotne, nie zanotowano żadnych skutków ubocznych. Badania te wykazały także, iż zarzaparilla skutecznie zapobiega i schorzeniom dróg oddechowych o podłożu alergicznym, takim jak astma czy bronchit spastyczny i leczy je.

Zarzaparillę od setek lat stosuje się przeciw kile. Obserwacje naukowców chińskich dowodzą, że jest ona skuteczna w 50% przypadków przewlekłych, a w przypadkach ostrych aż w 90%. W latach 50. ubiegłego wieku udokumentowano antybiotyczne właściwości zarzaparilli. Działanie przeciwzapalne rośliny zostało potwierdzone podczas kilku niezależnych od siebie badań in vivo i in vitro i to przy wykorzystaniu rozmaitych laboratoryjnie indukowanych modeli zapalenia i artretyzmu. Jedno z tych badań sugeruje pozytywny wpływ zarzaparilli w przypadku artretyzmu dzięki jej immunomodulującemu działaniu. W kolejnym badaniu zarzaparilla okazała się skutecznym środkiem chroniącym wątrobę. Wykazano także korzystne działanie zarzaparilli na nerki, a w zapaleniu nerek udowodniono, że Smilax stymuluje wydalanie moczu.

Roślina ta znajduje coraz szersze zastosowanie w medycynie. Preparaty z niej otrzymywane można dostać w kapsułkach, jako proszek, a także w tabletkach i jako wyciąg płynny. Jednak we współczesnej fitoterapii zarzaparillę stosuje się łącznie z innymi ziołami – tu najistotniejsze wydaje się być działanie detoksykacyjne zarzaparilli – w mieszankach ziołowych, zwłaszcza że działa ona w sposób synergiczny, ułatwiając przyswajanie innych związków i substancji. Nie stwierdzono także do tej pory, by zarzaparilla miała jakiekolwiek niepożądane działanie uboczne, choć pamiętać trzeba o tym, że duże ilości saponin mogą prowadzić do niestrawności. Należy więc mieć na uwadze to, by przed zastosowaniem zarzaparilli zasięgnąć opinii lekarza, a najlepiej lekarza fitoterapeuty.

 

Canchalagua ( Schkuhria pinnata (Lam.)Kuntze)

Rośnie w rejonach górzystych Ameryki Południowej, w miejscach niedostępnych, w dolinach i na stokach na wysokości od 2000 do 3000 m n.p.m. Jest rośliną zielną. O jej wykorzystaniu w fitoterapii zadecydowała obecność związków czynnych wspomagających leczenie zmian skórnych.

 

Marco (Ambrosia arborescens Will.)

Roślina zielna występująca na terenie Peru, Kolumbii i Boliwii na wybrzeżu, w górach i selwie na wysokości do 1500 m n.p.m., a także uprawiana. W fitoterapii odwar z korzenia stosowany jest głównie ze względu na działanie antyneuralgiczne, w migrenach, bólach głowy. Odwar z całej rośliny wykazuje właściwości tonizujące układ nerwowy.

 

Jargon Sacha ( Dracontium loretense Engl.)

Jest rośliną zielną o rozmiarach 1,5 - 2 metry, która występuje powszechnie w wilgotnych lasach tropikalnych Peru, ale pełni też funkcję rośliny ozdobnej. Posiada charakterystyczne owoce koloru żółtego do pomarańczowego, które po ugotowaniu są jadane przez mieszkańców Amazonii.

 

Iporuru (Alchornea castaneifolia (Willd.)Jussien)

Jest to średniej wielkości krzew rosnący na peruwiańskich nizinach dorzecza Amazonki. Liście ma eliptyczne, a drobne kwiaty zebrane są w zwieszające się kiście. Surowiec może być pozyskiwany jedynie w porze suchej, ponieważ przez pozostałą część roku roślina jest zalana wodą.

 

achioteAchiote = Annato (Bixa orellana L.)

po polsku – arnota właściwa. Jest to nieduże drzewo rosnące w strefie tropikalnej na wysokości do 1200 m. n.p.m., głównie w Peru, Meksyku, Brazylii i Kolumbii, a także na Trynidadzie i Hawajach. Bujnie owocuje, a owoce ma kolczaste, czerwonopomarańczowe w kształcie serca. Każdy owoc zawiera około 50 nasionek. Jedno drzewko może wydać ok. 300 kilogramów nasion otoczonych czerwonawym miąższem, z którego wyrabia się barwnik.

W Ameryce Środkowej i Amazonii uprawia się achiote od czasów prehiszpańskich. Owoce są jadalne, a ponadto służą do otrzymywania naturalnych spożywczych barwników – czerwonej biksyny i żółtej oreliny. W dżungli nasiona achiote wykorzystywano od wieków – zarówno do malowania ciał wojowników, jak i do farbowania ich ubrań. Dawni Indianie malowali ciała dla ochrony przed owadami – stąd nazwa czerwonoskórzy. Do dziś używa się achiote w kosmetyce, m.in. do produkcji szminek, a także jako barwnika w malarstwie, stolarstwie i rzemiośle artystycznym.

Od dawna znane są właściwości lecznicze achiote, a tradycje zastosowania rośliny wciąż pozostają żywe. Do celów leczniczych oprócz owoców i nasion nadają się też liście i korzenie.

Współczesne badania potwierdziły przeciwzapalne, odtruwające i przeciwutleniające właściwości achiote oraz skuteczność we wspomaganiu leczenia nadciśnienia i hipercholesterolemii, czyli przekraczającego normę stężenia cholesterolu w osoczu krwi.

Przede wszystkim zaś roślina wywiera dobroczynny wpływ na gruczoł krokowy – wspiera profilaktykę nowotworu prostaty. Achiote oprócz działania zmniejszającego przerost gruczołu krokowego wpływa też bardzo korzystnie na cały układ moczowy.

 

Graviola (Annona muricata)

Jest niewielkim, 5–6-metrowym, wiecznie zielonym drzewkiem o jadalnych owocach i sporych liściach w kształcie serca. Rośnie w najcieplejszych zakątkach obu Ameryk. Jej owoce świetnie nadają się do sporządzania napoi i sorbetów, ale można je także spożywać na surowo.

Z łacińska zwie się Annona muricata, a stosowana jest w tradycyjnej medycynie południowoamerykańskiej od tysiąca lat. Surowcem medycznym jest jej kora, żywica, liście, korzenie, owoce i nasiona, a więc cała roślina, lecz różnym jej częściom przypisywane są różne właściwości lecznicze. Zasadniczo owoce i sok z tych owoców stosowane są przeciwko pasożytom oraz zalecane kobietom karmiącym jak również osobom cierpiącym na biegunki.

Odwary z nasion stosuje się w medycynie ludowej od wieków przy wszawicy, a korze, korzeniom i liściom przypisuje się właściwości uspokajające, przeciwdrgawkowe i obniżające ciśnienie. Stosuje się ją przy cukrzycy, jako tonik nasercowy, również w przypadku schorzeń wątroby, w reumatyzmie, przeciw bólom artretycznym, przy gorączce i biegunce, astmie i nadciśnieniu. Nic więc dziwnego, że naukowcy zainteresowali się tą rośliną już w latach 40. ubiegłego stulecia.

W gravioli odkryto obecność zupełnie nowych, unikalnych składników chemicznych nazwanych acetogeninami annonaceowymi. Notabene substancje te jednocześnie odkryły trzy zupełnie niezależne od siebie grupy badaczy. Okazało się, że owe substancje mają wyraźne działanie przeciwnowotworowe na wybrane rodzaje komórek rakowych i to już przy bardzo niskich dawkach. Potwierdziły to kolejne, późniejsze badania, w trakcie których udało się wytypować najbardziej skuteczne acetogeniny i inne substancje chemiczne, a badania kliniczne z 1997 roku umożliwiły odkrycie nowych alkaloidów odpowiedzialnych za działanie antydepresyjne u zwierząt.

Inteligentne związki

Acetogeniny annonaceowe występują jedynie w roślinach z rodziny Annonaceae, do których to właśnie należy graviola. Generalnie już dość dawno odkryto, że substancje te wykazują silne działanie przeciwrakowe, insektobójcze i mikrobobójcze. Niedawne badania wykazały, że owe acetogeniny są doskonałymi inhibitorami procesów enzymatycznych zachodzących wyłącznie w błonach komórek rakowych. Stąd też ich skuteczność w unieszkodliwianiu tkanek rakowych przy jednoczesnej pobłażliwości dla zdrowych komórek. Nic więc dziwnego, że w USA główny ciężar finansowania badań acetogenin wzięły na siebie National Cancer Institute (Narodowy Instytut Raka) i National Institute of Health (Narodowy Instytut Zdrowia).

Okazuje się, że zawarte w gravioli substancje skuteczne są także w przypadku guzów opornych na inne rodzaje terapii. Chodzi o to, że komórki rakowe, które „przeżyły” chemioterapię mogą się uodporniać na lek użyty podczas terapii, a nawet na inne, niekoniecznie spokrewnione z nim leki. Reakcja taka nazywa się MDR. Acetogeniny poprzez swoje działanie zabijają komórki uodpornione na wiele leków. Naukowcy z Purdue University w West Lafayette w Indianie odkryli, że właściwości przeciwrakowe wykazuje aż 14 acetogenin, w tym kilka z nich zawartych w gravioli. Aż 13 z tych 14 substancji wykazuje większą skuteczność w zwalczaniu przypadków raka piersi z MDR, niż 3 standardowe leki.

Badania kliniczne

Już pod koniec lat 70. XX w. liście i kora gravioli zbadane były dość dokładnie. Pozwoliło to na uruchomienie kolejnego etapu badań, czyli badania kliniczne. Narodowy Instytut Raka i pracujący dla niego naukowcy twierdzą ponad wszelką wątpliwość, że graviola, czy też raczej niektóre z zawartych w niej acetogenin, jest wybiórczo toksyczna (działa tylko na komórki chore) in vitro w następujących chorobach nowotworowych: linie komórkowe mięsaka płuc; linie raka piersi; gruczolakorak prostaty; linie komórkowe mięsaka trzustki; linie komórkowe gruczolakoraka jelit; linie komórkowe raka wątroby; ludzkie linie komórkowe chłoniaka; oraz na odporny na wiele leków (MDR) gruczolakorak płuc. Na razie badano linie komórkowe in vitro, ale stąd do badań in vivo jest już tylko jeden krok.

Interesujące wiadomości nadeszły także z Japonii. Przeprowadzono tam badania na myszach, którym wszczepiono komórki raka płuc. Jedna trzecia z całej grupy (6) nie otrzymywała żadnych środków, jedna trzecia (6) lek chemiczny adriamycynę, a jedna trzecia (6) główną acetogeninę zawartą w gravioli, annonacynę, w dawkach 10 mg/kg wagi ciała. Po dwóch tygodniach pięć spośród sześciu myszy z grupy kontrolnej, której nie aplikowano nic jeszcze żyło. Zmierzono też wielkość guzów. W grupie przyjmującej adriamycynę były one o 54,6% mniejsze niż u myszy z grupy kontrolnej, z tym że liczba zwierzątek zmniejszyła się do trzech. Pozostałe (3) zdechły. W grupie przyjmującej annonacynę przeżyły wszystkie zwierzątka, a guzy były średnio o 57,9% mniejsze niż w grupie kontrolnej. Nie stwierdzono nawet śladów toksyczności. Naukowcy wysnuli więc prosty wniosek z badań. Substancja zawarta w gravioli, annonacyna może prowadzić do powstania nowego leku antyrakowego!

Również naukowcy z Tajwanu zajmowali się substancjami zawartymi w gravioli. Stwierdzili, że działa ona toksycznie na następujące linie komórek rakowych: jajnika, piersi, pęcherza i skóry. Graviolę uznano zdecydowanie za roślinę wartą większej uwagi.

 

yaconYacon (Smallanthus sonchifolius)

Jest rośliną znaną w Ameryce Południowej od setek, jeśli nie tysięcy lat. Pierwsza wzmianka o tej fascynującej roślinie w piśmiennictwie europejskim pochodzi z 1615 roku, kiedy to Felipe Guaman Poma de Ayala umieścił ją w spisie 55 roślin uprawianych przez mieszkańców Andów. Zanim jednak zaczęto ją uprawiać, była podstawowym pożywieniem indiańskich posłańców przemierzających góry. Wystarczyło wyrwać ją z ziemi z korzeniami i już była gotowa do spożycia.

Porastająca zbocza gór (na wysokości do 3500 metrów) stanowiła doskonałe źródło energii. Choć yacon należy do tego samego gatunku co słonecznik, często bywa kojarzony z kartoflem lub rzodkiewką. Do konsumpcji wykorzystuje się jednak jego korzenie i liście. Jedna roślina posiada od 4 do 20 bulw ważących średnio ok. 500 gramów. Bulwy te są niezwykle soczyste i słodkie i co istotne – w trakcie przechowywania stają się coraz słodsze. Zazwyczaj zjada się je na surowo (świeże lub suszone), ale w ostatnich latach zaczęto produkować z nich syropy, dżemy, soki, chrupki, płatki śniadaniowe. Można je także piec, smażyć, gotować… W smaku przypominają jabłka lub melony.

Yacon a medycyna

Bardzo wcześnie odkryto właściwości lecznicze yaconu. Bulwy yaconu stosowano i stosuje się nadal jako środek diuretyczny (moczopędny) i odżywczy (zawiera ok. 20 różnych cennych aminokwasów), zaś odwar z liści stosuje się w zapaleniach pęcherza, wątroby i nerek. Herbatkę z liści podaje się także jako naturalne remedium na cukrzycę. Zaś ciepłe kompresy z liści można stosować zewnętrznie na lumbago i reumatyzm.

Yacon jest rośliną niskokaloryczną – słoik syropu z yaconu zawiera o połowę mniej kalorii niż taki sam słoik miodu, a cukier w nim zawarty nie podnosi poziomu glukozy we krwi, a to dzięki unikalnemu składowi zawartej w nim fruktozy. Badania wykazały także, że yacon wpływa korzystnie na osoby z nadciśnieniem tętniczym. Rozrzedzając krew, może obniżać ciśnienie o 5–10 proc. Jak wiadomo, największym problemem diabetyków są gwałtowne skoki poziomu cukru we krwi po posiłkach. Herbatka z yaconu pozwala uniknąć tych skoków. Yacon zawiera bowiem duże ilości inuliny, czyli cukru, który nie jest wchłaniany przez organizm.

Yacon jest także bogatym źródłem fruktooligosacharydów (bulwa zwiera ich aż do 67 proc.), które stanowią niezastąpioną pożywkę dla korzystnych bakterii w jelitach. Zresztą to one właśnie nadają roślinie słodki smak. Ponieważ fruktooligosacharydy nie są trawione, trafiają do jelit, gdzie są fermentowane przez mikroflorę jelitową (głównie bakterie Bifidobacterium i Lactobacillus). Podczas tej fermentacji mają nawet wspomagać naturalną produkcję beta-glukanów, które odgrywają rolę immunostymulatora.

Badania naukowe

Badania wykazały, że dobroczynne działanie mają przede wszystkim liście yaconu. W Argentynie przeprowadzono badania porównawcze na szczurach zdrowych i chorych na cukrzycę. Odwar z liści yaconu, podawany doustnie lub iniekcyjnie, w sposób znaczący obniżał poziom cukru we krwi u szczurów zdrowych. W teście na tolerancję glukozy pojedyncza dawka obniżała poziom glukozy u zdrowych szczurów. Natomiast u szczurów z laboratoryjnie wywołaną cukrzycą zmian nie zauważono. Jednakowoż podawanie odwaru z liści yaconu zamiast wody przez 30 dni spowodowało znaczną poprawę zdrowia u szczurów z cukrzycą. Okazało się, że na dłuższą metę mechanizm działania substancji zawartych w wyciągach z liści podobny jest do mechanizmu działania insuliny. Oznacza to, że yacon należy stosować stale. Zresztą jeśli Indianie Q’ero mają niski poziom glukozy we krwi, to należy pamiętać o tym, że oni stosują yacon na co dzień przez całe życie.

Badania in vitro wskazują także, że liście mają działanie antyoksydacyjne i chronią wątrobę oraz redukują zniszczenia spowodowane przez wolne rodniki w wątrobach szczurów (wywołane przez alkohol). Yacon wymieniany jest w co najmniej 8 patentach amerykańskich dotyczących produktów spożywczych zawierających fruktooligosacharydy czy inulinę.

Ponieważ yacon jest rośliną niskokaloryczną (i zawiera niskokaloryczny cukier), znakomicie nadaje się także do wszelkich kuracji odchudzających. Celem informacji dodajmy, że 100 g yaconu zawiera tylko 15–20 kcal. Stąd też popularność tej rośliny na świecie rośnie w bardzo szybkim tempie. Poza Ameryką Południową na szeroką skalę uprawiana jest już w Japonii, Nowej Zelandii, USA, na Tajwanie, a powoli zaczyna także pojawiać się w Europie. Jej działanie i właściwości szczególnie interesują naszych południowych sąsiadów, gdzie roślina doczekała się wielu opracowań naukowych dotyczących składu rośliny, jej działania, jak i możliwości uprawy w naszych warunkach klimatycznych. Yacon jest rośliną oficjalnie propagowaną przez czeskie stowarzyszenia chorych na cukrzycę i to na ich stronach można znaleźć wiele przepisów na sałatki owocowe z dodatkiem bulw yaconu.

Jednak nie tylko chorzy na cukrzycę mogą skorzystać z fantastycznych właściwości yaconu. Może on sprawić, że dłużej czuć się będziemy młodo: yacon opóźnia widoczne efekty starzenia się skóry, a jako środek diuretyczny ułatwi wydalanie toksyn z organizmu (oczyści nerki). Yacon jest kolejną peruwiańską rośliną, która obok vilcacory czy drzewa chinowego ma szansę utorować sobie drogę na szczyty światowej fitoterapii w XXI wieku.

 

Amazońskie rośliny lecznicze w profilaktyce

rosliny amazonskieTrudno w dzisiejszych czasach przecenić wagę problemu, jakim jest swoista epidemia chorób nowotworowych. W tym aspekcie szczególnej roli należy upatrywać we wszystkich działaniach prewencyjnych, gdyż wobec braku skuteczniejszych metod leczenia nowotworów – zgodnie ze wszystkimi symulacjami matematycznymi – tylko taka droga daje szansę ocalenia największej liczby istnień ludzkich.

Wczesna wykrywalność nowotworów, dążenia do minimalizowania ilości kancerogenów w naszym środowisku i ogólnie pojęta edukacja prozdrowotna społeczeństwa – to kierunki działań, na których powinni skupić się decydenci i cała służba zdrowia.

Uciekanie przed kancerogenami jest coraz trudniejsze, a życie w stresie genotoksycznym stało się normą i ceną, jaką przyszło nam płacić za rozwój cywilizacji. Znaczy to, że bez przerwy z różnych powodów dochodzi do uszkodzeń zapisu genetycznego komórek.

Obliczono, że u 20-latków każda komórka poddawana jest w ciągu jednego dnia 100 tysiącom uderzeń utleniających wolnych rodników, a 75-latek musi się obronić przed trzykrotnie większą ich liczbą.

Roślinne substancje przeciwnowotworowe potrafią „wymieść” wolne rodniki, mogą także zablokować wczesne etapy kancerogenezy – indukcję, inicjację i progresję rakowacenia.

Fitoterapia więc dosłownie na co dzień odgrywa u człowieka istotną rolę zdrowotną, broniąc go przed skutkami nieuchronnego narażenia na rozmaite kancerogeny.

Nic więc dziwnego, że ta dziedzina medycyny przeżywa swój wielki renesans.

Fitoterapia – wykorzystując naturalne zasoby bogatego świata roślin – towarzyszyła człowiekowi od tysiącleci. Dopiero lata trzydzieste XX wieku zepchnęły ją w cień, promując burzliwie rozwijający się przemysł leków syntetycznych. Tych kilkadziesiąt lat przewagi syntetyków nad naturą nie ochroniło ludzkości przed wieloma chorobami, nie dało odpowiedzi na wiele dręczących pytań. Wręcz przeciwnie – przyniosło nowe problemy związane z objawami ubocznymi stosowanych leków (częstokroć przewyższającymi korzyści terapeutyczne), pojawiającą się opornością wobec wielu bakterii, wirusów i grzybów, a także ogólnym osłabieniem układu immunologicznego pacjentów, wyrażającym się większą podatnością na wiele schorzeń.

W sytuacji pojawiających się wątpliwości w stosunku do leków syntetycznych, do łask wróciło ziołolecznictwo, czyli fitoterapia, podbudowane innymi dziedzinami nauki – fitochemią, biochemią – wyposażonymi w nowoczesną aparaturę badawczo-pomiarową.

Na nowo doceniamy znaczenie przekazywanych w medycynie ludowej przepisów wykorzystujących polskie wspaniałe zioła, takie choćby jak mięta, skrzyp czy pokrzywa. Zwracamy się też dalej, do bardziej egzotycznych roślin dalekowschodnich, afrykańskich czy południowoamerykańskich. Medycyna poszukuje rozwiązań swoich problemów w naturze, a ten powrót do korzeni jest możliwy dzięki rozwojowi nauki przełomu XX i XXI wieku. Obecnie dzięki nowoczesnym narzędziom badawczym potwierdziły się hipotezy o występowaniu w znanych od tysiącleci warzywach, owocach i ziołach naturalnych substancji roślinnych chroniących nas przed rakiem.

Jeszcze nie tak dawno nie znaliśmy roli tanin czy flawonoidów, dlatego te związki klasyfikowano jako tzw. antyodżywcze. Dopiero teraz nauka zaczęła doceniać ich rolę. Nie wszyscy jednak wykorzystują tę wiedzę w praktyce, bagatelizując rolę diety i fitoterapii w całym złożonym procesie terapeutycznym, jak i profilaktycznym. Musimy promować zasady zdrowego odżywiania przyjęte jako model „piramidy produktów żywnościowych”, a namawianie do spożywania zielonej herbaty, warzyw kapustnych, strączkowych, owoców leśnych i ryb powinno stanowić istotny element każdej kuracji. Nie można na leczenie pacjenta patrzeć fragmentarycznie jedynie przez pryzmat swojej specjalności, ale należy dążyć do wykorzystania wszelkich dostępnych metod, które służą zdrowiu. Docieramy tu do pojęcia medycyny holistycznej, ujmującej leczenie pacjenta jako całość oddziaływań na sferę zarówno ciała, jak i ducha.

Idea zapobiegania rakowi za pomocą ziół, leków pochodzenia roślinnego i odpowiedniej diety ma przypuszczalnie początek w medycynie ludowej. Świadome ich stosowanie przypada na lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte XX wieku, co wiąże się z początkiem rozwoju nowoczesnych badań naukowych nad działaniem farmakologicznym substancji roślinnych.

W 1976 roku Sporn w USA po raz pierwszy użył terminu chemioprewencja nowotworów, rozumiejąc pod tym pojęciem stosowanie nietoksycznych dla organizmu substancji żywieniowych oraz roślinnych specyfików farmakologicznych w celu zatrzymania lub regresji powstawania komórek przednowotworowych, zanim wykształci się zaawansowana postać raka.

W 1995 roku odbył się w Waszyngtonie pierwszy światowy kongres poświęcony tym zagadnieniom oraz powstało Międzynarodowe Towarzystwo Chemioprewencji Raka. Obecnie rozważa się potencjalne właściwości ponad 600 substancji pochodzenia roślinnego o różnej budowie chemicznej i kilkunastu potencjalnych mechanizmach oddziaływania. Do 1999 roku przeprowadzono wiele badań in vitro i in vivo, a także ponad 60 badań klinicznych podawania leków chemioprewencyjnych, z czego 15 uznano za badania definitywne.

Wiele badań jest obecnie kontynuowanych, w tym badania nad roślinami andyjskimi i amazońskimi z terenu Peru i innych państw Ameryki Południowej. Substancje chemioprewencyjne chronią przed mutagenami, kancerogenami i rakiem, nie wywołując ubocznych skutków zdrowotnych.

Do substancji tak działających można zaliczyć niektóre składniki vilcacory (Uncaria tomentosa) – liany peruwiańskiej –są to przede wszystkim polifenole – takie jak flawonoidy, procyjanidy, a także taniny katechinowe oraz kwas ursolowy, kwas oleanolowy oraz glikozydy, które także wykazują efekt przeciwzapalny.

Duże nadzieje wiąże się z działaniem przeciwnowotworowym alkaloidów vilcacory – indolowych i oksoindolowych, które są obecnie poddawane badaniom w wielu placówkach naukowych Europy i obu Ameryk.

Europejski pionier badań nad vilcacorą – Arturo Brell – rozpoczął swoje prace w latach trzydziestych ubiegłego stulecia zafascynowany brakiem zachorowań na nowotwory wśród Indian, którzy od wieków byli narażeni na rakotwórcze substancje smoliste zawarte w dymie ognisk. Zwrócił uwagę na zwyczaj codziennego wypijania wywarów z tajemniczej liany, o której cudownych właściwościach dowiedział się od tubylców. Niestety na dogłębne badania nie starczało nigdy pieniędzy i dopiero przed kilkunastu laty podjęto je na szerszą skalę w różnych krajach – m.in. w Austrii, Niemczech, Rosji, we Włoszech, a także w Peru – ojczyźnie vilcacory – do czego przyczynił się nasz rodak ojciec Edmund Szeliga.

Naukowcy włoscy z uniwersytetu w Salerno, prowadząc badania na zwierzętach, potwierdzili antymutagenny efekt vilcacory.

Bardzo interesująca jest praca badaczy z Ukrainy, którzy stosują vilcacorę na terenach objętych wybuchem elektrowni w Czarnobylu w celu złagodzenia skutków zdrowotnych tej nuklearnej katastrofy.

Prace naukowe nad vilcacorą w Rosyjskim Krajowym Centrum Onkologii w Moskwie trwają już od wielu lat i przeszły w ostatnią fazę badań klinicznych. Trzeba zdawać sobie sprawę, że są to badania wieloletnie, często – niestety – objęte tajemnicą patentową, a na ich ostateczne wyniki trzeba długo czekać. Już dziś jednak można wysnuć z nich wiele interesujących wniosków.

Spożywanie przez 15 dni ekstraktu z vilcacory przez palących papierosy powoduje znaczny spadek aktywności mutagennej moczu.

Wyciągi z vilcacory wykazują właściwości ochronne w stosunku do bakterii poddawanych sztucznemu wywoływaniu mutacji przez promieniowanie ultrafioletowe.

Włoscy uczeni zwrócili uwagę, iż zastosowanie ekstraktu z vilcacory jest skuteczniejsze niż poszczególnych, wyizolowanych jej składników.

Fitoterapia tradycyjna, wykorzystująca efekt farmakologiczny rośliny jako całości, wydaje się mieć przewagę nad fitoterapią zwaną nowoczesną, która dąży do izolowania poszczególnych składników i w takiej formie wykorzystywania ich w medycynie.

Wykazano, że występuje tu zjawisko synergizmu jednych składników wobec drugich i dlatego ekstrakt z całej rośliny działa najsilniej.

Niestety, badanie rośliny jako zespołu wielu komponentów nastręcza uczonym ogromnych trudności, czyniąc takie badania prawie niewykonalnymi. W naturalnym materiale nie jest możliwa standaryzacja poszczególnych elementów, dlatego badanie pojedynczych wyizolowanych składników jest znacznie prostsze i realne. Nie jest to jednak najkorzystniejszy sposób na wykorzystanie leczniczych właściwości roślin.

Flawonoidy, których zawartość w vilcacorze jest stosunkowo duża, wykorzystywano już bardzo dawno do leczenia wielu chorób, a także – o czym nie wiedziano – zapobiegania im. Ogólnie mówiąc, wykazują one działanie antymutagenne, przeciwzapalne, przeciwutleniające, a w stosunku do lipidów osłaniające przed peroksydacją.

Profilaktyczne działanie vilcacory wynika z silnego efektu antyoksydacyjnego jej składników, ochronnego działania wobec witaminy C, umiejętności wiązania toksycznych pierwiastków, takich jak miedź i ołów i wydalania ich z organizmu oraz polega na wspomaganiu funkcji układu odpornościowego. Właśnie to korygowanie przez alkaloidy vilcacory – a szczególnie przez najważniejszą izopteropodynę – systemu immunologicznego człowieka jest przedmiotem wnikliwych studiów i obserwacji.

Badania nad vilcacorą trwają, ale już dziś wiemy o niej wiele. Warto nadmienić, że w maju 1994 roku w Genewie obyła się pod auspicjami WHO I Międzynarodowa Konferencja poświęcona tej roślinie, kiedy to uznano Uncarię tomentosa za cenną roślinę leczniczą.

Vilcacora stała się niejako synonimem medycyny andyjskiej, a trzeba wiedzieć, że na bogaty świat flory południowoamerykańskiej składa się aż 80 tysięcy gatunków roślin, spośród których już u kilkuset wykazano działanie lecznicze. Warto wspomnieć o trzech roślinach składających się na kurację oczyszczającą, niezmiernie istotną w profilaktyce, dzięki której zostają usuwane z organizmu zbędne złogi i toksyny – są to: manayupa, flor de arena i hercampuri.

Manayupa, niewielka roślina rosnąca na stokach Andów, posiada cenne właściwości oczyszczające, wzmaga diurezę, a jej składnik z grupy flawonoli – kwercetyna – ma właściwości antyoksydacyjne, antyagregacyjne oraz hipoglikemizujące. Jej inne składniki – fitosteroidy i kwasy organiczne – wykazują działanie przeciwzapalne i przeciwalergiczne.

Flor de arena również działa diuretycznie, uspokajająco na system nerwowy oraz eliminuje nadmiar kwasu moczowego obecnego we krwi z powodu nadmiernego spożywania białka zwierzęcego.

Hercampuri – roślina rosnąca wysoko w Andach w klimacie chłodnym – dzięki zawartości magniferyny działa antyoksydacyjnie, a także hepatoprotekcyjnie. Obecność w niej sekoirydoidów wywołuje efekt żółciopędny i żółciotwórczy oraz ogólnie usprawnia funkcję układu pokarmowego i poprawia łaknienie. Można wymieniać wiele innych ciekawych roślin leczniczych pochodzących z terenu Peru – choćby Croton (uzyskuje się z niego preparat sangre de drago), tahuari czy chuchuhuasi, które są ogromnymi, kilkunastometrowymi drzewami rosnącymi w dżungli amazońskiej – a ich działanie lecznicze i profilaktyczne znane jest od wieków. Omawiając je, trzeba sobie zdać sprawę, jak bardzo polskie określenie fitoterapii – „ziołolecznictwo” – jest nieadekwatne w stosunku do wybujałej fitoterapii peruwiańskiej.

Patrzymy z nadzieją na te rośliny andyjskie i amazońskie, które być może staną się ratunkiem w przypadku wielu nieuleczalnych chorób, a także dzięki chemioprewencji ograniczą ilość nowych zachorowań.

Najnowsze postulaty WHO głoszą, że postępu medycyny należy upatrywać właśnie w fitoterapii.

 

Poniżej przedstawiamy krótkie opisy niektórych substancji roślinnych oferowanych przez AZ Medica i Andean Medicine Centre:

 

vilcacoraVilcacora (Uncaria tomentosa) jest wielkim, drzewiastym pnączem, osiągającym wysokość ponad 30 metrów. Rośnie powoli i dojrzałość osiąga mniej więcej po 20 latach. W języku keczua vilcacora znaczy koci pazur, ponieważ jej kolce, przy pomocy których oplata potężne drzewa, przypominają pazurki kota. Istnieje ok. 60 gatunków tego pnącza. Dwie lecznicze odmiany dobrze znane nauce to Uncaria tomentosa, czyli vilcacora, i Uncaria guianensis.

Pierwsza rośnie na zboczach gór, przeważnie na poziomie 800–2400 m; druga jest gatunkiem nizinnym i występuje w dorzeczu Amazonki.

Uncarię tomentosa od Uncarii guianensis odróżnia się po barwie kory pnącza. Białoszara, z terenów chłodnych i suchych to Uncaria tomentosa; czerwona, preferująca ciepły i wilgotny klimat to Uncaria guianensis. Na obszarach przejściowych między chłodnym a ciepłym klimatem rośnie Uncaria rhynchophylla, żółtobrązowa. Indianie również wykorzystują ją w celach leczniczych.

Na pierwszy rzut oka gatunki pnącza obu podstawowych odmian niewiele różnią się od siebie. Jednak kolce Uncarii guianensis wyginają się do środka, a Uncarii tomentosa stoją na sztorc. Inną cechą różniącą te gatunki jest budowa liści. Liście Uncarii guianensis są węższe i bardziej błyszczące niż liście Uncarii tomentosa, które z czasem stają się matowe. Botanicy odróżniali gatunki, licząc boczne żyłki na liściach. Uncaria tomentosa ma od 8 do 10 par poprzecznych żyłek, natomiast Uncaria guianensis od 6 do 7 naprzemianległych par. Oba gatunki kwitną: Uncaria guianensis ma czerwonopomarańczowe kwiaty, Uncaria tomentosa – żółtawobiałe. Kwiatostany tworzą na szczycie pnącza u obu odmian kuliste pęki.

Uncarię tomentosa od Uncarii guianensis można też odróżnić, porównując nasiona tych roślin. Uncarii tomentosa są mikroskopijne, mają od 1,5 do 2,5 mm długości i niespełna 1 mm szerokości; guianensis odpowiednio 4–8 mm długości i 1– 2 mm szerokości. Zasięg terytorialny obu gatunków jest olbrzymi. Botanicy zlokalizowali pnącze poza Peru również w Kolumbii, Ekwadorze, Gujanie, Trynidadzie, Wenezueli, Surinamie, a także w Ameryce Środkowej – w Gwatemali, Kostaryce i Panamie. Jednak vilcacora spoza obszarów andyjsko-amazońskich nie wykazuje już takich samych właściwości leczniczych.

Wieloletnie badania tych największych lian świata wykazały, że Uncaria tomentosa posiada znacznie większe właściwości pobudzające system immunologiczny niż jej siostrzana odmiana guianensis. Zawarte w Uncarii tomentosa pentacykliczne alkaloidy oksoindolowe pod wpływem odpowiedniej stymulacji – jak stwierdzono – powodują, że monocyty i granulocyty przejmują funkcje makrofagów. Są to komórki posiadające zdolność do pochłaniania innych komórek. Należą do najważniejszych komórek obronnych układu odpornościowego. W starciu z obcymi organizmami stanowią pierwszą linię ataku. Wędrują strumieniami krwi do zagrożonych miejsc, gdzie zwalczają obce, zwyrodniałe komórki. Uncaria tomentosa zawiera też taniny katechinowe. Badania wykazały, że potrafią one zapobiegać powstawaniu raka, dzięki działaniu przeciwutleniającemu, które chroni komórki organizmu przed procesami rozkładu i uszkodzeniami spowodowanymi przez wolne rodniki. Uważa się, że spożywanie tych przeciwutleniaczy uodparnia zdrowe komórki. Biochemicy twierdzą, że aby uaktywnić najwięcej tanin katechinowych, należy sproszkować korę przed zagotowaniem. Równie ważna jest długość gotowania. Jeśli odwar przyrządzany jest w temperaturze 100 st. C, najwyższy poziom stężenia tanin uzyskuje się po 30-minutowym gotowaniu. Zaletą tak przygotowywanego odwaru jest zwiększenie przyswajania wszystkich jej aktywnych składników.Jedną z odmian taniny katechinowej, odkrytą w suszonej korze Uncarii tomentosa, jest epikatechina. Ten typ katechiny z vilcacory wykazał o wiele mocniejsze działanie od witaminy E. Istnieją dowody wskazujące na to, że epikatechina chroni małe naczynia krwionośne w mózgu przed uszkodzeniem, spowodowanym przez wolnorodnikowe elektrony. Wiadomo również, że taniny katechinowe chronią witaminę C przed utlenieniem. Poza tym, badacze twierdzą, że tworzą z czerwonymi krwinkami kompleksy przyczyniające się do uaktywniania się systemu immunologicznego.Odkrycie aktywności immunostymulacyjnej zawartych w Uncarii tomentosa alkaloidów typu oksoindolowego doprowadziło do szybkiego doskonalenia preparatów uzyskiwanych z tej rośliny. Badacze stwierdzili obecność pewnych typów i struktur alkaloidów oksoindolowych istotnych dla optymalnego działania preparatów. W rezultacie powstał szereg patentowanych leków z vilcacory i kosmetyków wytwarzanych na jej bazie, takich jak: maści, kremy i spraye. Zarówno leki, jak i kosmetyki mają ujednoliconą zawartość alkaloidów, częściej pięciopierścieniowych niż czteropierścieniowych. Pięciopierścieniowymi alkaloidami zawartymi w vilcacorze są: izopteropodyna, pteropodyna, speciofilina, mitrafilina, izomitrafilina oraz unkaryna F. Czteropierścieniowe to rynkofilina i izorynkofilina.Standardowe wyciągi z korzenia stosowane przez europejskich klinicystów zawierają od 1,3 do 1,75 proc. alkaloidów oksoindolowych. Istnieją jednak przeciwwskazania, o których już była mowa na łamach „Vilcacora. Żyj długo”.

 

hercampuriHercampuri (Gentianella alborosea) - kapsułki

Hercampuri o nazwach łacińskich Gentianella nitida (Griesbach) lub Gentianella alborosea (Gilg.) Fabris z rodziny Gentianaceae rośnie samotnie lub w niewielkich skupieniach głównie w peruwiańskich Andach, w miejscach o klimacie chłodnym, na trudno dostępnych pustkowiach o charakterystycznych, surowych warunkach klimatycznych, na wysokościach 3500–4300 m n.p.m. Surowiec leczniczy stanowi nadziemna zielna część rośliny powszechnie znana jako Tea Amargo lub Tea de Chavin.

Ziele to w oparciu o wielowiekowe doświadczenie i stosowanie przez mieszkańców Ameryki Południowej uważa się za środek o właściwościach remineralizujących, poprawiających łaknienie i usprawniających proces detoksykacji.

Opis botaniczny

Jest to trwała, niewielka, 3–15 cm, roślina o krótkiej, nieco skręconej, ciemnobrązowej łodydze rozgałęziającej się dychotomicznie. Liście ma nieduże, proste, żółtawozielone do ciemnozielonych, pojedyncze, naprzeciwległe, kształtu równowąskiego lub lancetowatego. Kwiaty są małe, wielkości 1–1,5 cm, rozdzielnopłciowe, zebrane w kwiatostany szczytowe. Kielich kwiatowy jest rurkowaty, koloru zielonego, pięciodzielny, z działkami kielicha częściowo przykrywającymi płatki korony. Owoce zawierają dużą ilość brązowych lub czarnych nasion.

Skład chemiczny

Głównymi składnikami hercampuri są terpenoidy, a w tym monoterpeny pentanowe – sekoirydoidy (sekologanozyd, amarosweryna, amarogentyna) i seskwiterpenoidy (nitydazyna, nitiol). Poza tym flawonoidy, w tym: glikozydy flawonowe oraz ksantonowe (izoorientyna, magniferyna, 8-O-glukozyd demetylobellidifoliny, 1-O-glukozyd norswertianiny, 1-O-primwerozyd swertianiny, 8-O-glukozyd swertianiny), ksantony (norswertianina, demetylobellidifolina, swertianina), sterole (cholesterol, ergosterol), ksantyny, saponiny, węglowodory, taniny, żywice, olejki lotne, kwas gencjanowy i składniki mineralne (sole A1, Ca, K, Na, Mg, Cl).

Właściwości detoksykacyjne

Roślina znana była i wykorzystywana w celach profilaktycznych w czasach imperium Inków. Dopiero jednak w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku odnotowujemy zainteresowanie naukowe surowcem. Najpierw dotyczyło ono składu chemicznego ziela, a później badań biologicznych.

Wiele surowców europejskich zawierających podobny skład chemiczny (glikozydy gorzkie, sekoirydoidy, związki terpenowe i flawonoidowe), jak Gentianella nitida wpływa korzystnie na procesy trawienne i poza pobudzeniem łaknienia wykazuje właściwości detoksykacyjne (oczyszczające).

Z powodu wzrastającej ilości substancji toksycznych w naszym otoczeniu i nadmiaru resztek pokarmowych w organizmie detoksykacja staje się coraz ważniejsza dla zachowania zdrowia. Stanowi podstawę działań profilaktycznych i wstęp do terapii w różnych schorzeniach – zwłaszcza przy chorobach przemiany materii, alergiach, chorobach gośćcowych i otyłości.

Ziołowa detoksykacja jest szczególnie wskazana, gdy chcemy przyspieszyć proces oczyszczania i sprzyjać specyficznemu odtruwaniu poszczególnych organów (narządów).

Hercampuri działa przede wszystkim odtruwająco, pomaga pozbyć się złogów i trucizn z organizmu. W pierwszej kolejności regeneruje kosmki jelitowe, odpowiedzialne za właściwe przyswajanie i absorpcję składników odżywczych, a następnie dostarcza organizmowi niezbędne minerały, wyrównując braki i niedobory. W efekcie poprawia system przemiany materii, który w sposób samoregulujący przyspiesza oczyszczanie i odtruwanie organizmu.

{ads1}

macaMaca (Lepidium meyenii)

Dostarcza organizmowi naturalnych aminokwasów, fitohormonów, witamin i minerałów, zalecana jest osobom prowadzącym aktywny tryb życia, wymagający intensywnego wysiłku umysłowego i fizycznego. Od wieków jest stosowana przez Indian peruwiańskich jako środek wzmacniający, a dzięki cennym właściwościom odżywczym znajduje zastosowanie także w stanach osłabienia organizmu, wycieńczenia i niedożywienia, w czasie rekonwalescencji oraz w okresie wzrostu. Roślina jest źródłem białka, które między innymi wzmacnia wytrzymałość mięśni szkieletowych..

 

sangre de dragoSangre de drago (Croton draconides)

Sangre de drago to drzewo o wysokości od 10 do 20 m o gładkiej, czerwonawoszarawej korze z białymi plamkami, co nadaje jej marmurkowy wygląd. Po jej nacięciu wypływa żywica (sok mleczny) o ciemnoczerwonym zabarwieniu. Żywicę uzyskuje się zwykle wcześnie rano, kiedy nie ma jeszcze silnych promieni słonecznych, które mogą utrudniać jej wypływ. Ma ona kwaśny, cierpki i ściągający smak. Jest bezwonna. W celu zakonserwowania miesza się ją z etanolem. Liście sangre de drago są duże, sercowate, 12–30 cm długości, jasnozielone. Roślina tworzy kwiatostan szczytowy w postaci luźnych, podłużnych gron. Kwiaty są zielonkawobiałe lub bursztynowe. Zarówno męskie, jak i żeńskie mają wydłużony, pięciodziałkowy kielich pokryty włoskami. Owoc jest niewielki, kulisty, koloru czerwonawego, pokryty włoskami, pękający. Nasiona gładkie, miękkie, z oleistym bielmem, swym kształtem przypominają smoka. Zarówno wygląd nasion, jak i barwa żywicy mają swoje odzwierciedlenie w nazwie rośliny.

Roślina rośnie w Andach na stokach wąwozów, w lasach tropikalnych górnego zlewiska Amazonki, na pograniczu roślinności pierwotnej i wtórnej, na ruinach, w obejściach gospodarstw, głównie w Peru, Brazylii, Ekwadorze, Meksyku i Dominikanie na wysokości od 300 do 2080 m n.p.m. Tworzy czasem niewielkie lasy. Wykorzystywany surowiec stanowi kora, liście, gałązki oraz – najczęściej – sok mleczny (żywica), który bardzo często stosowany jest w medycynie ludowej Ameryki Południowej. Główne składniki tego surowca to flawolany (gallokatechina, katechina, epikatechina, epigallokatechina), proantocyjanidyny, głównie katechinowe, epikatechinowe, gallokatechinowe i galloepikatechinowe, alkaloid taspina, betanina, proantocyjanidyny oligomeryczne, solutarydyna, a-kalakoryna, olejek eteryczny (α- i β-pinen, α- i β-tujon, β-kariofilen, borneol, kalamol, kamfen, eugenol, D-limonen, eugenol, γ-terpinen, γ-terpinol, mircen, p-cymen), poza tym dihydrobenzafuranowe lignany, fenole i ich pochodne, steroidy, nienasycone kwasy tłuszczowe, diterpenoidy, alkohol linalolowy, metylotymol, taniny, kwas benzoesowy, liczne pigmenty i wanilina.

Sok mleczny wykazuje silne działanie ściągające, a tym samym ma zastosowanie przeciw biegunkom. Właściwości przeciwbakteryjne fenoli i diterpenów zawartych w żywicy wykorzystuje się w leczeniu anginy, gruźlicy, grypy, a przeciwzapalne pomocniczo w reumatyzmie. Jest pomocny w leczeniu wrzodów żołądka i dwunastnicy, a także stanów zapalnych gardła i krtani. Istnieją informacje wskazujące na zastosowanie tej rośliny w terapii febry, malarii i rzeżączki oraz przy zwalczaniu anemii i białaczki, a także w cukrzycy. Surowiec ten ma istotne znaczenie w profilaktyce miażdżycy i ze względu na obecność oligomerów proantocyjanidynowych działa hipotensyjnie. Wyniki niektórych badań wskazują na możliwość zastosowania tego surowca w zwalczaniu chorób wirusowych (proantocyjanidyny), m.in. opryszczki, wirusowego zapalenia dróg oddechowych oraz układu pokarmowego. Wymienione powyżej właściwości lecznicze tej rośliny już od 1959 roku były przedmiotem badań naukowych.

Preparat stosowany zewnętrznie na skórę ułatwia gojenie się ran (taspina, lignany), nadżerek i owrzodzeń, łagodzi przebieg dermatoz (zwłaszcza grzybicy skóry), działa ochronnie na żylaki (nierozcieńczona żywica szybko zestala się na zranionych miejscach formując rodzaj powłoki ochronnej, jak sztuczna skóra). Stymuluje proliferację komórek cebulek włosowych i odnowę włosów (dimery epikatechiny). Miejscowo preparaty z sangre de drago stosuje się też przy ekstrakcji zębów, w przypadku krwawiących hemoroidów, po porodzie i w bólach miesiączkowych – w celach hemostatycznych oraz łagodzących wysięki towarzyszące stanom zapalnym.

 

Tahuari (Tabebuia ochracea)

To drzewo, którego macierzystym siedliskiem jest Ameryka Południowa. Jest ono znane także pod nazwami zwyczajowymi lapacho i pau de arco.

Zawiera szereg substancji aktywnych, dzięki którym wykazuje własności immunostymulujące, pomaga w utrzymaniu zdrowych ścian naczyń krwionośnych oraz działa przeciwutleniająco.

Płynny wyciąg Tahuari pobudza układ immunologiczny. Jest zalecany osobom z obniżoną odpornością organizmu, zwłaszcza jeśli jest to związane z procesem starzenia.

 

copaibaCopaiba - (Copaifera officinalis (Herz.) Dwyer)

jest silnie rozgałęzionym drzewem, osiągającym wysokość 15–30 metrów. Rośnie w tropikalnych rejonach Ameryki Południowej. Łącznie istnieje ok. 35 odmian tego gatunku, ale tylko wymienione trzy znajdują zastosowanie w medycynie. Najczęściej wykorzystuje się oleożywicę, błędnie nazywaną balsamem lub olejem. Zbiera się ją, nacinając lub drążąc otwory w pniu drzewa – to metoda podobna do sposobu zbierania syropu klonowego. Jedno drzewo może „wyprodukować” do 40 litrów oleożywicy rocznie, co sprawia iż copaiba jest odnawialnym źródłem surowca leczniczego, dzięki czemu ekosystem pozostaje nienaruszony. Przynajmniej gdy chodzi o ten gatunek. Oleożywica może mieć różny kolor – od bladożółtego po złotobrązowy.

Jako lek stosuje się oleożywicę zewnętrznie na rany, by zatamować krwawienia, na podrażnienia skóry i zmiany łuszczycowe, na różnego rodzaju bóle i przeciw ukąszeniom przez owady. Brazylijscy curanderos stosują copaibę jako silny środek antyseptyczny i wykrztuśny (przy schorzeniach górnych dróg oddechowych) i jako środek przeciwzapalny przy schorzeniach dróg moczowych. Ponadto sprzedawana w aptekach i sklepach zielarskich copaiba zalecana jest w przypadku rozmaitych wewnętrznych stanów zapalnych oraz przeciw wrzodom żołądka i nowotworom. Nadaje się także do płukania gardła przy infekcjach górnych dróg oddechowych. Z kolei w Peru kilka kropli oleożywicy dodaje się do łyżki miodu, otrzymując w ten sposób naturalny lek na gardło.

Najwcześniejsze wzmianki na temat copaiby w piśmiennictwie europejskim pochodzą z pierwszej połowy XVII wieku. Copaibę zwano wówczas Balsamem Jezuitów i stosowano zewnętrznie na hemoroidy i doustnie przeciw bronchitowi i chronicznym biegunkom. Natomiast w USA copaiba figurowała w Farmakopei już w 1820 roku. Zresztą zainteresowanie copaibą w USA nadal jest spore, choć dziś powszechnie używa się jej jako składnika zapachowego do produkcji perfum, mydeł czy kremów, ale nie z powodu uroczego zapachu, lecz z racji udokumentowanych właściwości przeciwbakteryjnych, przeciwzapalnych i kojących. Według amerykańskiej Encyklopedii Powszechnych Składników Naturalnych copaiba posiada właściwości diuretyczne, antybakteryjne, dezynfekujące, przeciwzapalne, stymulujące i wykrztuśne.

Bogactwo związków

Około 15 proc. całego składu oleożywicy stanowią olejki eteryczne. Pozostałe substancje to żywice i kwasy. Aktywne działanie biologiczne przypisuje się w copaibie przede wszystkim grupie substancji zwanych seskwiterpenami, jak również diterpenom. Niektóre z tych substancji, jak np. kwas kopainowy, parakopainowy czy kopainoferolowy występują jedynie w copaibie, która jest największym znanym na świecie źródłem kariofilenu. Kariofilen to silny związek o znaczącym działaniu przeciwzapalnym.

Co na to naukowcy

Weryfikując tradycyjne zastosowania copaiby w medycynie ludowej stwierdzono, że jej silne działanie przeciwzapalne wiąże się z seskwiterpenami. Trzeba jednak dodać, że zawartość seskwiterpenów w oleożywicy może się różnić nie tylko w zależności od gatunku drzewa, lecz również w drzewach tego samego gatunku. Z drugiej jednak strony pamiętać trzeba, że seskwiterpeny mogą stanowić od 30 do nawet 90 proc. całego składu chemicznego rośliny.

Spośród seskwiterpenów najbardziej znanym i najdokładniej zbadanym jest kariofilen – związek o silnych właściwościach przeciwbólowych, przeciwzapalnych i przeciwgrzybiczych, a dodatkowo jeszcze działający gastroprotekcyjnie, co wykazały badania na zwierzętach. Te ostatnie, z 1996 roku, pozwalają zweryfikować kolejne tradycyjne zastosowanie copaiby – jako naturalnego leku przeciw wrzodom żołądka. Podczas tychże badań okazało się, że kariofilen działa przeciwzapalnie (nie powodując żadnych uszkodzeń śluzówki) przy perforacji żołądka, a dodatkowo hamuje rozwój uszkodzeń żołądka spowodowanych miejscowym działaniem rozmaitych substancji chemicznych. W dwa lata później brazylijscy uczeni dowiedli, że odpowiednia dawka copaiby podawana regularnie szczurom zapewnia im ochronę przed schorzeniami przewodu pokarmowego wywołanymi przez stres i leki chemiczne. Potwierdziło się także działanie przeciwwrzodowe oleożywicy i jej właściwości antyseptyczne. Zwłaszcza lecznicze działanie w przypadkach infekcji górnych dróg oddechowych i dróg moczowych. Składniki copaiby okazują się więc silnymi środkami bakteriobójczymi.

W ostatnich latach badania copaiby koncentrują się na jej właściwościach przeciwrakowych.

Zastosowanie

Tam, gdzie tradycyjnie stosuje się copaibę dla celów leczniczych, zawsze podaje się małe dawki. W zbyt dużych dawkach oleożywica powodować może wymioty, gorączkę, a nawet wykwity na skórze.

Zewnętrznie oleożywicę stosuje się przy schorzeniach skórnych. Najskuteczniej oddziałuje zmieszana z gliceryną lub olejkiem z pestek winogron. Stosuje się ją także jako olejek do masażu obolałych mięśni i stawów. Jedynie w przypadku grzybicy paznokci i raka skóry stosuje się copaibę nie zmieszaną.

Na całym świecie fitoterapeuci dopiero zaczynają odkrywać tę oleożywicę, choć przy rosnącej popularności fitoterapii andyjskiej i amazońskiej z pewnością już niebawem stanie się powszechnie stosowana. Wiadomo bowiem, że używana rozważnie, w niedużych dawkach, jest znakomitym naturalnym lekiem na wrzody żołądka, wszelkiego rodzaju stany zapalne, a w niedalekiej przyszłości może znaleźć szersze zastosowanie także w przypadkach nowotworów. Na razie wszystko jest w rękach naukowców.

Copaiba jest rośliną dobrze znaną i cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem badaczy. W USA istnieje z górą 60 patentów, w których wymienia się składniki tej rośliny. Większość z nich dotyczy jednak kosmetycznych właściwości copaiby. Oczekuje się, że wkrótce opatentowana będzie któraś z zawartych w niej substancji czynnych.

 

Ubos ( Spondias mombin L.)

Jest kosmopolitycznym drzewem pochodzącym z Amazonii peruwiańskiej, którego wysokość dochodzi do 40 metrów, a średnica pnia do 2 metrów. Ma obszerną, bogato ulistnioną koronę i grubą korę o barwie ciemnoceglastej. Od wewnątrz kora ma kolor kremowy do jasnoróżowego, a na powietrzu utlenia się i zmienia zabarwienie na czerwonawe. Po przecięciu wydziela przejrzystą żywicę.

Owoce Ubos z gładką żółtopomarańczową skórką ze względu na dużą zawartość żelaza i witamin A i C stosowane są powszechnie w kuchni, gdzie suszy się je, sporządza z nich napoje, galaretki, syropy i inne przetwory. W celach leczniczych z korzeni, kory oraz liści sporządza się wywary lub napary.

 

zarzaparillaZarzaparilla ( Smylax sp.)

Zarzaparilla to pnącze osiągające długość do 50 metrów. Jej kwiaty są nieduże, a owoce koloru czarnego, niebieskiego lub czerwonego, stanowią przysmak ptactwa. Łacińska jej nazwa brzmi Smilax officinalis, a zauważyć wypada, że cały rodzaj Smilax należy do gatunku liliowatych. Łodygi roślin z rodzaju Smilax często pokrywają kolce. Ale z punktu widzenia medycyny tradycyjnej najważniejszą jej częścią pozostaje korzeń. Osiąga on długość do 8 stóp, nie ma zapachu ani smaku. Poza medycyną zarzaparillę wykorzystuje się w przemyśle browarniczym do produkcji piwa korzennego (o nazwie sarsaparilla) ze względu na jej właściwości pieniące.

Od wieków zarzaparilla stosowana jest przez uzdrawiaczy w Ameryce Południowej przeciwko impotencji, reumatyzmowi, dolegliwościom skórnym i jako tonik wzmacniający. Niektóre plemiona z Amazonii stosują ją przeciw bólom głowy i stawów, a nawet przy przeziębieniach. Zarzaparilla została szybko zauważona przez konkwistadorów i dzięki temu znana jest w Europie już od XVI wieku. Europejczycy po raz pierwszy wykorzystali zarzaparillę jako lek skuteczny na syfilis i stosowali ją też w reumatyzmie już w 1536 roku. Od tamtego czasu na całym świecie posługiwano się nią, zwłaszcza w leczeniu chorób przenoszonych drogą płciową. Roślina zawsze cieszyła się opinią dobrego „oczyszczacza” krwi, toteż już w 1820 roku została opisana w farmakopei amerykańskiej. Ale na całym świecie stosuje się ją także w przypadkach gośćca, artretyzmu, gorączki, kaszlu, nadciśnienia, problemów trawiennych, łuszczycy, chorób skórnych i raka, a ostatnio nawet bada się ją pod kątem leczenia choroby Alzheimera.

W 1812 roku podczas operacji wojskowych w Portugalii angielski inspektor zdrowotny zauważył, że żołnierze portugalscy chorzy na syfilis szybciej dochodzą do zdrowia po zarzaparilli niż Anglicy, którzy leczeni byli w owym czasie rtęcią.

Skład rośliny

Zarzaparilla zawiera bardzo dużą ilość steroli. To właśnie fitosterydom i saponinom przypisuje się główne działanie lecznicze tej rośliny. Saponiny mają ułatwiać absorpcję innych leków i preparatów ziołowych, co doskonale tłumaczy dość powszechne na świecie stosowanie zarzaparilli. Inny składnik zarzaparilli – fitosterydy prawdopodobnie wykorzystywane są przez organizm ludzki do produkcji hormonów, takich jak np. estrogen czy testosteron. Naukowo nigdy nie badano takich właściwości fitosterydów w ludzkim organizmie. Niemniej związki te wciąż pozostają w sferze zainteresowań naukowców.

Zawarte w zarzaparilli flawonoidy mają właściwości modulujące system odpornościowy organizmu. Znany jest też patent amerykański z roku 2001, dotyczący zdolności steroli zawartych w zarzaparilli do leczenia starczej demencji i choroby Alzheimera. Odnosząc się do badań przeprowadzonych na zwierzętach, autorzy patentu twierdzą, iż smilagenina (jedna z substancji zawartych w zarzaparilli) powoduje przywrócenie pamięci i zdolności do uczenia się i zapamiętywania. Badania te nie zostały jeszcze opublikowane w żadnym piśmie fachowym z listy filadelfijskiej. Znane jedynie z opisu zawartego we wniosku patentowym nie powinny być stosowane przez medycynę przed dowodzącą takich właściwości naukową dysertacją.

W innym patencie amerykańskim opisany jest lek ziołowy skomponowany na bazie zarzaparilli, który skutecznie ma likwidować bóle związane z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Formuła remedium składa się z następujących ziół: Alpinia galanga, Smilax, Tinospora cordifolia, Tribulus terrestres, Withania somnifera i Zingiber officinale. W tym przypadku przeprowadzono oczywiście badania. Wszyscy uczestniczący w nich pacjenci po ośmiu tygodniach zauważyli, że chroniczny ból związany z chorobą zmniejszył się, a jednocześnie wzrosła elastyczność stawów. Zaś testy krwi przeprowadzone u pacjentów uczestniczących w badaniach wykazały znaczne obniżenie obecności prozapalnych cytokin. Zauważono także, że poprawiła się odporność pacjentów na choroby infekcyjne. Opisany preparat wydaje się także rokować pewne nadzieje na skuteczność leczenia takich chorób jak choroba Leśniowskiego-Crohna czy zapalenia jelit, ale to wymaga dalszych studiów.

Badania kliniczne

Popularność i renoma zarzaparilli, jak również jej dość powszechne stosowanie sprawiły, iż już w latach 40. XX w. zaczęto baczniej przyglądać się tej roślinie. Pierwsze badania miały na celu potwierdzenie skuteczności zarzaparilli w leczeniu chorób skóry, takich jak łuszczyca, egzema czy trądzik. I w 1942 roku ukazała się pierwsza praca potwierdzająca nadzwyczajną skuteczność zarzaparilli w leczeniu łuszczycy. Chorzy na łuszczycę mają według naukowców wysoki poziom endotoksyn we krwi. Endotoksyny to substancje zawarte wewnątrz bakterii, które wydostają się do otoczenia – np. surowicy krwi – po śmierci komórki bakteryjnej! A sarsaponina, jedna z substancji zawartych w zarzaparilli, wiąże owe endotoksyny i skutecznie usuwa z krwiobiegu, łagodząc tym samym objawy łuszczycy. Zarzaparilla stosowana była również od wieków w przypadku trądu, a jej skuteczność w tej chorobie potwierdziły badania kliniczne z roku 1959. Wysoki poziom endotoksyn wiąże się także z egzemą i artretyzmem, więc spodziewać się można, że badania kliniczne wykażą skuteczność zarzaparilli i w tych schorzeniach.

W 2001 złożono wniosek patentowy w USA w oparciu o badania kliniczne przeprowadzone z pacjentami chorymi na łuszczycę i choroby dróg oddechowych. Zarzaparilla okazała się skuteczna już w dawkach 3–6 gramów dziennie. Stwierdzono nawet, że w niektórych przypadkach jeszcze w dwa miesiące po zakończeniu leczenia wykwity na skórze nie nawracały i co istotne, nie zanotowano żadnych skutków ubocznych. Badania te wykazały także, iż zarzaparilla skutecznie zapobiega i schorzeniom dróg oddechowych o podłożu alergicznym, takim jak astma czy bronchit spastyczny i leczy je.

Zarzaparillę od setek lat stosuje się przeciw kile. Obserwacje naukowców chińskich dowodzą, że jest ona skuteczna w 50% przypadków przewlekłych, a w przypadkach ostrych aż w 90%. W latach 50. ubiegłego wieku udokumentowano antybiotyczne właściwości zarzaparilli. Działanie przeciwzapalne rośliny zostało potwierdzone podczas kilku niezależnych od siebie badań in vivo i in vitro i to przy wykorzystaniu rozmaitych laboratoryjnie indukowanych modeli zapalenia i artretyzmu. Jedno z tych badań sugeruje pozytywny wpływ zarzaparilli w przypadku artretyzmu dzięki jej immunomodulującemu działaniu. W kolejnym badaniu zarzaparilla okazała się skutecznym środkiem chroniącym wątrobę. Wykazano także korzystne działanie zarzaparilli na nerki, a w zapaleniu nerek udowodniono, że Smilax stymuluje wydalanie moczu.

Roślina ta znajduje coraz szersze zastosowanie w medycynie. Preparaty z niej otrzymywane można dostać w kapsułkach, jako proszek, a także w tabletkach i jako wyciąg płynny. Jednak we współczesnej fitoterapii zarzaparillę stosuje się łącznie z innymi ziołami – tu najistotniejsze wydaje się być działanie detoksykacyjne zarzaparilli – w mieszankach ziołowych, zwłaszcza że działa ona w sposób synergiczny, ułatwiając przyswajanie innych związków i substancji. Nie stwierdzono także do tej pory, by zarzaparilla miała jakiekolwiek niepożądane działanie uboczne, choć pamiętać trzeba o tym, że duże ilości saponin mogą prowadzić do niestrawności. Należy więc mieć na uwadze to, by przed zastosowaniem zarzaparilli zasięgnąć opinii lekarza, a najlepiej lekarza fitoterapeuty.

 

Canchalagua ( Schkuhria pinnata (Lam.)Kuntze)

Rośnie w rejonach górzystych Ameryki Południowej, w miejscach niedostępnych, w dolinach i na stokach na wysokości od 2000 do 3000 m n.p.m. Jest rośliną zielną. O jej wykorzystaniu w fitoterapii zadecydowała obecność związków czynnych wspomagających leczenie zmian skórnych.

 

Marco (Ambrosia arborescens Will.)

Roślina zielna występująca na terenie Peru, Kolumbii i Boliwii na wybrzeżu, w górach i selwie na wysokości do 1500 m n.p.m., a także uprawiana. W fitoterapii odwar z korzenia stosowany jest głównie ze względu na działanie antyneuralgiczne, w migrenach, bólach głowy. Odwar z całej rośliny wykazuje właściwości tonizujące układ nerwowy.

 

Jargon Sacha ( Dracontium loretense Engl.)

Jest rośliną zielną o rozmiarach 1,5 - 2 metry, która występuje powszechnie w wilgotnych lasach tropikalnych Peru, ale pełni też funkcję rośliny ozdobnej. Posiada charakterystyczne owoce koloru żółtego do pomarańczowego, które po ugotowaniu są jadane przez mieszkańców Amazonii.

 

Iporuru (Alchornea castaneifolia (Willd.)Jussien)

Jest to średniej wielkości krzew rosnący na peruwiańskich nizinach dorzecza Amazonki. Liście ma eliptyczne, a drobne kwiaty zebrane są w zwieszające się kiście. Surowiec może być pozyskiwany jedynie w porze suchej, ponieważ przez pozostałą część roku roślina jest zalana wodą.

 

achioteAchiote = Annato (Bixa orellana L.)

po polsku – arnota właściwa. Jest to nieduże drzewo rosnące w strefie tropikalnej na wysokości do 1200 m. n.p.m., głównie w Peru, Meksyku, Brazylii i Kolumbii, a także na Trynidadzie i Hawajach. Bujnie owocuje, a owoce ma kolczaste, czerwonopomarańczowe w kształcie serca. Każdy owoc zawiera około 50 nasionek. Jedno drzewko może wydać ok. 300 kilogramów nasion otoczonych czerwonawym miąższem, z którego wyrabia się barwnik.

W Ameryce Środkowej i Amazonii uprawia się achiote od czasów prehiszpańskich. Owoce są jadalne, a ponadto służą do otrzymywania naturalnych spożywczych barwników – czerwonej biksyny i żółtej oreliny. W dżungli nasiona achiote wykorzystywano od wieków – zarówno do malowania ciał wojowników, jak i do farbowania ich ubrań. Dawni Indianie malowali ciała dla ochrony przed owadami – stąd nazwa czerwonoskórzy. Do dziś używa się achiote w kosmetyce, m.in. do produkcji szminek, a także jako barwnika w malarstwie, stolarstwie i rzemiośle artystycznym.

Od dawna znane są właściwości lecznicze achiote, a tradycje zastosowania rośliny wciąż pozostają żywe. Do celów leczniczych oprócz owoców i nasion nadają się też liście i korzenie.

Współczesne badania potwierdziły przeciwzapalne, odtruwające i przeciwutleniające właściwości achiote oraz skuteczność we wspomaganiu leczenia nadciśnienia i hipercholesterolemii, czyli przekraczającego normę stężenia cholesterolu w osoczu krwi.

Przede wszystkim zaś roślina wywiera dobroczynny wpływ na gruczoł krokowy – wspiera profilaktykę nowotworu prostaty. Achiote oprócz działania zmniejszającego przerost gruczołu krokowego wpływa też bardzo korzystnie na cały układ moczowy.

 

Graviola (Annona muricata)

Jest niewielkim, 5–6-metrowym, wiecznie zielonym drzewkiem o jadalnych owocach i sporych liściach w kształcie serca. Rośnie w najcieplejszych zakątkach obu Ameryk. Jej owoce świetnie nadają się do sporządzania napoi i sorbetów, ale można je także spożywać na surowo.

Z łacińska zwie się Annona muricata, a stosowana jest w tradycyjnej medycynie południowoamerykańskiej od tysiąca lat. Surowcem medycznym jest jej kora, żywica, liście, korzenie, owoce i nasiona, a więc cała roślina, lecz różnym jej częściom przypisywane są różne właściwości lecznicze. Zasadniczo owoce i sok z tych owoców stosowane są przeciwko pasożytom oraz zalecane kobietom karmiącym jak również osobom cierpiącym na biegunki.

Odwary z nasion stosuje się w medycynie ludowej od wieków przy wszawicy, a korze, korzeniom i liściom przypisuje się właściwości uspokajające, przeciwdrgawkowe i obniżające ciśnienie. Stosuje się ją przy cukrzycy, jako tonik nasercowy, również w przypadku schorzeń wątroby, w reumatyzmie, przeciw bólom artretycznym, przy gorączce i biegunce, astmie i nadciśnieniu. Nic więc dziwnego, że naukowcy zainteresowali się tą rośliną już w latach 40. ubiegłego stulecia.

W gravioli odkryto obecność zupełnie nowych, unikalnych składników chemicznych nazwanych acetogeninami annonaceowymi. Notabene substancje te jednocześnie odkryły trzy zupełnie niezależne od siebie grupy badaczy. Okazało się, że owe substancje mają wyraźne działanie przeciwnowotworowe na wybrane rodzaje komórek rakowych i to już przy bardzo niskich dawkach. Potwierdziły to kolejne, późniejsze badania, w trakcie których udało się wytypować najbardziej skuteczne acetogeniny i inne substancje chemiczne, a badania kliniczne z 1997 roku umożliwiły odkrycie nowych alkaloidów odpowiedzialnych za działanie antydepresyjne u zwierząt.

Inteligentne związki

Acetogeniny annonaceowe występują jedynie w roślinach z rodziny Annonaceae, do których to właśnie należy graviola. Generalnie już dość dawno odkryto, że substancje te wykazują silne działanie przeciwrakowe, insektobójcze i mikrobobójcze. Niedawne badania wykazały, że owe acetogeniny są doskonałymi inhibitorami procesów enzymatycznych zachodzących wyłącznie w błonach komórek rakowych. Stąd też ich skuteczność w unieszkodliwianiu tkanek rakowych przy jednoczesnej pobłażliwości dla zdrowych komórek. Nic więc dziwnego, że w USA główny ciężar finansowania badań acetogenin wzięły na siebie National Cancer Institute (Narodowy Instytut Raka) i National Institute of Health (Narodowy Instytut Zdrowia).

Okazuje się, że zawarte w gravioli substancje skuteczne są także w przypadku guzów opornych na inne rodzaje terapii. Chodzi o to, że komórki rakowe, które „przeżyły” chemioterapię mogą się uodporniać na lek użyty podczas terapii, a nawet na inne, niekoniecznie spokrewnione z nim leki. Reakcja taka nazywa się MDR. Acetogeniny poprzez swoje działanie zabijają komórki uodpornione na wiele leków. Naukowcy z Purdue University w West Lafayette w Indianie odkryli, że właściwości przeciwrakowe wykazuje aż 14 acetogenin, w tym kilka z nich zawartych w gravioli. Aż 13 z tych 14 substancji wykazuje większą skuteczność w zwalczaniu przypadków raka piersi z MDR, niż 3 standardowe leki.

Badania kliniczne

Już pod koniec lat 70. XX w. liście i kora gravioli zbadane były dość dokładnie. Pozwoliło to na uruchomienie kolejnego etapu badań, czyli badania kliniczne. Narodowy Instytut Raka i pracujący dla niego naukowcy twierdzą ponad wszelką wątpliwość, że graviola, czy też raczej niektóre z zawartych w niej acetogenin, jest wybiórczo toksyczna (działa tylko na komórki chore) in vitro w następujących chorobach nowotworowych: linie komórkowe mięsaka płuc; linie raka piersi; gruczolakorak prostaty; linie komórkowe mięsaka trzustki; linie komórkowe gruczolakoraka jelit; linie komórkowe raka wątroby; ludzkie linie komórkowe chłoniaka; oraz na odporny na wiele leków (MDR) gruczolakorak płuc. Na razie badano linie komórkowe in vitro, ale stąd do badań in vivo jest już tylko jeden krok.

Interesujące wiadomości nadeszły także z Japonii. Przeprowadzono tam badania na myszach, którym wszczepiono komórki raka płuc. Jedna trzecia z całej grupy (6) nie otrzymywała żadnych środków, jedna trzecia (6) lek chemiczny adriamycynę, a jedna trzecia (6) główną acetogeninę zawartą w gravioli, annonacynę, w dawkach 10 mg/kg wagi ciała. Po dwóch tygodniach pięć spośród sześciu myszy z grupy kontrolnej, której nie aplikowano nic jeszcze żyło. Zmierzono też wielkość guzów. W grupie przyjmującej adriamycynę były one o 54,6% mniejsze niż u myszy z grupy kontrolnej, z tym że liczba zwierzątek zmniejszyła się do trzech. Pozostałe (3) zdechły. W grupie przyjmującej annonacynę przeżyły wszystkie zwierzątka, a guzy były średnio o 57,9% mniejsze niż w grupie kontrolnej. Nie stwierdzono nawet śladów toksyczności. Naukowcy wysnuli więc prosty wniosek z badań. Substancja zawarta w gravioli, annonacyna może prowadzić do powstania nowego leku antyrakowego!

Również naukowcy z Tajwanu zajmowali się substancjami zawartymi w gravioli. Stwierdzili, że działa ona toksycznie na następujące linie komórek rakowych: jajnika, piersi, pęcherza i skóry. Graviolę uznano zdecydowanie za roślinę wartą większej uwagi.

 

yaconYacon (Smallanthus sonchifolius)

Jest rośliną znaną w Ameryce Południowej od setek, jeśli nie tysięcy lat. Pierwsza wzmianka o tej fascynującej roślinie w piśmiennictwie europejskim pochodzi z 1615 roku, kiedy to Felipe Guaman Poma de Ayala umieścił ją w spisie 55 roślin uprawianych przez mieszkańców Andów. Zanim jednak zaczęto ją uprawiać, była podstawowym pożywieniem indiańskich posłańców przemierzających góry. Wystarczyło wyrwać ją z ziemi z korzeniami i już była gotowa do spożycia.

Porastająca zbocza gór (na wysokości do 3500 metrów) stanowiła doskonałe źródło energii. Choć yacon należy do tego samego gatunku co słonecznik, często bywa kojarzony z kartoflem lub rzodkiewką. Do konsumpcji wykorzystuje się jednak jego korzenie i liście. Jedna roślina posiada od 4 do 20 bulw ważących średnio ok. 500 gramów. Bulwy te są niezwykle soczyste i słodkie i co istotne – w trakcie przechowywania stają się coraz słodsze. Zazwyczaj zjada się je na surowo (świeże lub suszone), ale w ostatnich latach zaczęto produkować z nich syropy, dżemy, soki, chrupki, płatki śniadaniowe. Można je także piec, smażyć, gotować… W smaku przypominają jabłka lub melony.

Yacon a medycyna

Bardzo wcześnie odkryto właściwości lecznicze yaconu. Bulwy yaconu stosowano i stosuje się nadal jako środek diuretyczny (moczopędny) i odżywczy (zawiera ok. 20 różnych cennych aminokwasów), zaś odwar z liści stosuje się w zapaleniach pęcherza, wątroby i nerek. Herbatkę z liści podaje się także jako naturalne remedium na cukrzycę. Zaś ciepłe kompresy z liści można stosować zewnętrznie na lumbago i reumatyzm.

Yacon jest rośliną niskokaloryczną – słoik syropu z yaconu zawiera o połowę mniej kalorii niż taki sam słoik miodu, a cukier w nim zawarty nie podnosi poziomu glukozy we krwi, a to dzięki unikalnemu składowi zawartej w nim fruktozy. Badania wykazały także, że yacon wpływa korzystnie na osoby z nadciśnieniem tętniczym. Rozrzedzając krew, może obniżać ciśnienie o 5–10 proc. Jak wiadomo, największym problemem diabetyków są gwałtowne skoki poziomu cukru we krwi po posiłkach. Herbatka z yaconu pozwala uniknąć tych skoków. Yacon zawiera bowiem duże ilości inuliny, czyli cukru, który nie jest wchłaniany przez organizm.

Yacon jest także bogatym źródłem fruktooligosacharydów (bulwa zwiera ich aż do 67 proc.), które stanowią niezastąpioną pożywkę dla korzystnych bakterii w jelitach. Zresztą to one właśnie nadają roślinie słodki smak. Ponieważ fruktooligosacharydy nie są trawione, trafiają do jelit, gdzie są fermentowane przez mikroflorę jelitową (głównie bakterie Bifidobacterium i Lactobacillus). Podczas tej fermentacji mają nawet wspomagać naturalną produkcję beta-glukanów, które odgrywają rolę immunostymulatora.

Badania naukowe

Badania wykazały, że dobroczynne działanie mają przede wszystkim liście yaconu. W Argentynie przeprowadzono badania porównawcze na szczurach zdrowych i chorych na cukrzycę. Odwar z liści yaconu, podawany doustnie lub iniekcyjnie, w sposób znaczący obniżał poziom cukru we krwi u szczurów zdrowych. W teście na tolerancję glukozy pojedyncza dawka obniżała poziom glukozy u zdrowych szczurów. Natomiast u szczurów z laboratoryjnie wywołaną cukrzycą zmian nie zauważono. Jednakowoż podawanie odwaru z liści yaconu zamiast wody przez 30 dni spowodowało znaczną poprawę zdrowia u szczurów z cukrzycą. Okazało się, że na dłuższą metę mechanizm działania substancji zawartych w wyciągach z liści podobny jest do mechanizmu działania insuliny. Oznacza to, że yacon należy stosować stale. Zresztą jeśli Indianie Q’ero mają niski poziom glukozy we krwi, to należy pamiętać o tym, że oni stosują yacon na co dzień przez całe życie.

Badania in vitro wskazują także, że liście mają działanie antyoksydacyjne i chronią wątrobę oraz redukują zniszczenia spowodowane przez wolne rodniki w wątrobach szczurów (wywołane przez alkohol). Yacon wymieniany jest w co najmniej 8 patentach amerykańskich dotyczących produktów spożywczych zawierających fruktooligosacharydy czy inulinę.

Ponieważ yacon jest rośliną niskokaloryczną (i zawiera niskokaloryczny cukier), znakomicie nadaje się także do wszelkich kuracji odchudzających. Celem informacji dodajmy, że 100 g yaconu zawiera tylko 15–20 kcal. Stąd też popularność tej rośliny na świecie rośnie w bardzo szybkim tempie. Poza Ameryką Południową na szeroką skalę uprawiana jest już w Japonii, Nowej Zelandii, USA, na Tajwanie, a powoli zaczyna także pojawiać się w Europie. Jej działanie i właściwości szczególnie interesują naszych południowych sąsiadów, gdzie roślina doczekała się wielu opracowań naukowych dotyczących składu rośliny, jej działania, jak i możliwości uprawy w naszych warunkach klimatycznych. Yacon jest rośliną oficjalnie propagowaną przez czeskie stowarzyszenia chorych na cukrzycę i to na ich stronach można znaleźć wiele przepisów na sałatki owocowe z dodatkiem bulw yaconu.

Jednak nie tylko chorzy na cukrzycę mogą skorzystać z fantastycznych właściwości yaconu. Może on sprawić, że dłużej czuć się będziemy młodo: yacon opóźnia widoczne efekty starzenia się skóry, a jako środek diuretyczny ułatwi wydalanie toksyn z organizmu (oczyści nerki). Yacon jest kolejną peruwiańską rośliną, która obok vilcacory czy drzewa chinowego ma szansę utorować sobie drogę na szczyty światowej fitoterapii w XXI wieku.